Czy Bóg dokona cudu, kiedy w tej intencji pójdziemy z pielgrzymką na Jasną Górę? Mocno w to wierzy bohater filmu „Wszystko będzie dobrze”, który właśnie wchodzi do kin.
Dwunastoletni Paweł stoi przed wielką szansą. Wkrótce ma reprezentować swoją szkołę w międzynarodowych zawodach sportowych. Świetnie biega na długich dystansach. Nagle rezygnuje z ostatnich treningów i oznajmia, że wyrusza na pielgrzymkę do Częstochowy. I że całą drogę przebiegnie. Z małego miasteczka gdzieś nad morzem na Jasną Górę jest spory kawał drogi.
Czy dwunastoletni chłopiec dotrze do celu? Mało kto wierzy w powodzenie jego wyprawy. Ale Paweł jest uparty i ma niezwykłą motywację. Pobiegnie w intencji uzdrowienia chorej na raka matki. Lekarze nie widzą już dla niej żadnej nadziei. Można liczyć tylko na cud. A Paweł w ten cud wierzy. Umówił się przecież z Matką Boską, że jeżeli wypełni ślubowanie, Ona przywróci mamie zdrowie. Nie ma żadnych wątpliwości, że tak właśnie będzie.
Kino drogi?
Film Wiszniewskiego to swoiste kino drogi. Tyle że tą drogą kroczą co roku tysiące pielgrzymów, a na jej końcu znajduje się Jasna Góra. Jak wielu z nich oczekuje cudu? Ile razy cud się zdarza? Ten, którego właśnie oczekujemy, a czasem próbujemy wymusić od Boga. A czego oczekuje od nas Bóg?
Paweł tą drogą idzie, a właściwie biegnie, samodzielnie. Tylko czasem mija rozśpiewane zorganizowane grupy pielgrzymek. Ma jasno wytyczony cel i głęboką wiarę. Wiarę naiwnego, a jednocześnie przedwcześnie dojrzałego jak na swój wiek dziecka. Co się stanie, jeżeli Bóg zawiedzie i cudu nie będzie? Dla Pawła taka wątpliwość jest niewyobrażalna. Początkowo biegnie sam. Wbrew woli matki, która przecież potrzebuje opieki; wątpliwości ma jego lekko upośledzony brat, który boi się, że nie poradzi sobie z domowymi obowiązkami.
Zakazuje mu tego także Andrzej, nauczyciel WF-u, dla którego zwycięstwo Pawła w zawodach jest ostatnią szansą na zachowanie posady w szkole. Ale samotność Pawła trwa tylko chwilę, bo niespodziewanie nauczyciel do niego dołączy. Czy odrażający, brutalny alkoholik, którym jest wuefista, nagle doznał olśnienia? Nie. Jego decyzja wynika z czystego wyrachowania. Jednak bez tej pomocy Paweł ma małe szanse, by dotrzeć do celu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz