Rock'n'roll umarł?

Czy rock'n'roll ma jeszcze światu coś ważnego do powiedzenia? Kto dzisiaj słucha rocka?

Trzydzieści lat temu w Memphis zmarł Elvis Presley. Serce piosenkarza nie wytrzymało forsownego trybu życia: nadużywania leków, narkotyków i upodobania do nadmiernego spożywania wysokokalorycznych posiłków. Król rock’n’rolla odszedł przygnieciony ciężarem swojej popularności, której jego organizm nie był w stanie sprostać. Umarł Elvis, ale czy rock’n’roll także?

Manifest wyzwolonego erotyzmu
Bardzo ciekawy i obszerny wywiad, jaki przeprowadził Radosław Wiśniewski ze znawcą muzyki współczesnej Bartłomiejem Dobroczyńskim, na łamach pisma literackiego „Red” (nr 1 z 2006 roku), nosi intrygujący tytuł: „Rock nie żyje, a w Polsce nigdy go nie było”. Rozmowa jest w gruncie rzeczy skondensowaną historią rocka – opisuje jego narodziny, rozkwit i stopniowy proces komercjalizacji, który, zdaniem rozmówcy Wiśniewskiego, stał się przyczyną upadku tego gatunku. Rock przestał być buntem, a tym samym stracił swoją tożsamość – to jedna z najważniejszych tez wywiadu.

Przeciwko komu i czemu buntował się rock? Jeśli cofniemy się do początków tej muzyki, która narodziła się w połowie lat 50. w kulturze afroamerykańskiej, zauważymy przede wszystkim antypurytański wymiar rock’n’rolla. Dobroczyński zwraca uwagę, że twórczość Chucka Berry’ego, Little Richarda oraz ich białych kontynuatorów, takich jak Jerry Lee Lewis czy właśnie Presley, była odczytywana głównie jako manifest wyzwolonego erotyzmu. Sama nazwa „rock’n’roll” oznacza w slangu stosunek płciowy, a istotnym elementem tego gatunku stał się „organiczny rytm” fizjologicznych funkcji ludzkiego ciała – oddechu, bicia serca, współżycia seksualnego…

Jako przełomowy moment w historii muzyki rockowej wskazuje Dobroczyński wydanie przez Beatlesów w 1966 roku płyty „Revolver”. – Oni po prostu zrobili z rock’n’rolla sztukę – twierdzi znawca rocka. Jego zdaniem, w tym właśnie czasie zostały złamane bariery pomiędzy sztuką popularną a sztuką wysoką, a rock stał się punktem wyjścia do wielostronnych poszukiwań artystycznych. W ślad za Beatlesami pojawiają się muzycy tacy jak Frank Zappa czy Jimi Hendrix, których twórczość niewiele ma wspólnego z prostymi piosenkami przeznaczonymi do tańczenia.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Szymon Babuchowski