„Tekstylia bis” mogą pełnić rolę przewodnika po wielkim „hipermarkecie” młodej polskiej kultury. Jednak mapy umieszczone w tym przewodniku wymagają poważnych korekt.
Objąć zjawisko zwane „młodą polską kulturą” to nie lada sztuka. Dlatego podjęcie takiego wyzwania zasługuje na szacunek. Tym bardziej jeśli mamy do czynienia z przedsięwzięciem pionierskim. Tak jest w przypadku słownika „Tekstylia bis”, wydanego przez krakowski „Ha!art”.
Słownik koncentruje się na twórczości artystów urodzonych po roku 1970, choć w przypadku sztuk, które angażują większą liczbę twórców (np. teatru i filmu), ta cezura siłą rzeczy nie jest tak ostra. Opasły tom zawiera ponad 1000 haseł dotyczących filmu, komiksu, literatury, muzyki, sztuki, teatru i idei. Za odwagę stworzenia tak obszernej i wszechstronnej publikacji należą się więc redaktorom brawa. Za realizację – niekoniecznie.
Polska lewacka młodzież
Jak zaznacza we wstępie Piotr Marecki, który koordynował całość prac nad słownikiem, „Tekstylia bis” są kontynuacją książki „Tekstylia. O »rocznikach siedemdziesiątych«”, poświęconej młodej literaturze. Składała się ona z antologii, słownika i wyboru tekstów krytycznych.
Od razu trzeba powiedzieć, że była to słaba pozycja, niedająca nawet w połowie wyobrażenia o tym, co dzieje się w najmłodszej prozie i poezji. Redaktorzy skupili się wówczas głównie na autorach z Krakowa i Warszawy, tak jakby poza tymi dwoma miastami nic ciekawego w literaturze się nie działo.
Pod tym akurat względem „Tekstylia bis” są dużym krokiem naprzód, pokazują artystów z różnych stron kraju i z różnych środowisk, choć proporcje długości haseł poświęconych poszczególnym autorom są zastanawiające. Czy rzeczywiście poeci tacy jak Marcin Cecko czy Maria Cyranowicz zasługują na dwa razy więcej miejsca niż Wojciech Wencel?
Czy hasło poświęcone zespołowi Andy, który nie wydał jeszcze ani jednej płyty, nie jest lekką przesadą? Na kpinę zakrawa dział „Idee”, zredagowany przez Igora Stokfiszewskiego. Po jego lekturze można odnieść wrażenie, że polska młodzież to przede wszystkim lewacy, feministki, geje i lesbijki. Dość tendencyjnie opisane postaci Joanny Najfeld i Tomasza Terlikowskiego pełnią tu chyba tylko rolę figowego listka. Hasła „Fronda” czy „Pokolenie JP2” nie ma w ogóle.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski