Działanie w myśl doktryny zakładającej obronę na linii Wisły - w razie ewentualnego rosyjskiego ataku - spowodowałoby rozkwit barbarzyństwa i terroryzmu na wschodzie Polski. Takiego przeciwnika nie można wpuścić nawet na metr na nasze terytorium - powiedział w rozmowie z PAP były dowódca GROM generał Roman Polko.
Wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz poinformował we wtorek o zmianie doktryn obronnych zakładających linię obrony na Wiśle. Jak mówił, zmiana jest podyktowana doświadczeniami z Ukrainy, które wskazują na potrzebę natychmiastowej obrony całego terytorium kraju. O założeniu obrony na linii Wisły jako błędnym mówił także wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak, mówiąc o formowaniu kolejnej dywizji Wojsk Lądowych mającej działać głównie na Podlasiu.
Przeczytaj: Szef NATO: Putin przeliczył się
Były dowódca GROM generał Roman Polko pytany przez PAP o te zmiany wyjaśnił, że zgodnie z dotychczasowymi koncepcjami działań operacyjnych, w sytuacji niespodziewanego silnego ataku przeciwnika, zanim wojsko zdołało wygenerować zdolności obronne, stosowano obronę manewrową.
"Jej istota polega na tym, że wpuszczamy przeciwnika na nasze terytorium, a następnie okrążamy go, uderzamy na jego tyły, odcinamy od logistyki i rozbijamy częściami" - wyjaśnił generał. Dodał, że jest to kanon sztuki wojennej, zastrzegł jednak, że ma on sens wtedy, kiedy walczy się z wojskiem, a nie z "bandą barbarzyńców i terrorystów".
OGLĄDAJ relację na bieżąco: Atak Rosji na Ukrainę
"Obserwując to, co dzieje się na Ukrainie, widać, że przeciwnik nie walczy tylko z wojskami, tylko także z cywilami: bombarduje szkoły, szpitale, gwałci, rabuje i morduje. To nie jest żołnierz tylko terrorysta, dlatego takiego przeciwnika nie można wpuścić nawet na metr na nasze terytorium" - podkreślił.
"Działanie w myśl (...) kanonu powodowałoby rozkwit barbarzyństwa i terroryzmu na naszym terytorium" - powiedział. Dlatego też, jak wyjaśniał, od lutego ubiegłego roku, tj. od rozpoczęcia rosyjskiej pełnowymiarowej inwazji na Ukrainie, omawiano konieczność zmian doktryny zakładającej linię obrony na Wiśle.
Generał wyjaśnił, że zmiana będzie wiązała się z inną dyslokacją wojsk, zapasów, a także inną koncepcją działań. Stąd, jak wskazał, rozlokowanie trzech dywizji: 16., 18. i nowopowstałej 1. Dywizji Piechoty Legionów, która będzie działała na wschodniej flance NATO.
Gen. Polko podkreślił, że plany operacyjne są niejawne, jednak według niego szkoleniowo i na poziomie taktycznym niewiele się zmieni. "Głównie zmiany dotyczą wyższych sztabów, które muszą przestawiać inne koncepcje operacyjne" - powiedział.
"W praktyce zwiększona zostanie też rola elementów rozpoznania i środków wywiadowczych. Kładziony będzie większy nacisk na doktrynę powstrzymywania, a nie odstraszania, czyli więcej stałej obecności na wschodnich rubieżach NATO, mocniejsze zaglądanie w głąb terytoriów potencjalnego agresora i zmniejszenie czasów reakcji, które były dużo większej gotowości bojowej" - powiedział gen. Polko. Jak wyjaśnił, chodzi o to, by reagować natychmiast, a nie czekać aż przeciwnik rozwinie swoje agresywne działania.
Generał poinformował też, że wszystkie elementy dotyczące nowej strategii były omawiane na ostatnim spotkaniu w BBN oraz na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy.
W poniedziałek szef MON w jednostce w Białymstoku zatwierdził koncepcję sformowania kolejnej, piątej dywizji polskiej armii. Poinformował, że między 16. Dywizją Zmechanizowaną, która operuje przede wszystkim w woj. warmińsko-mazurskim, a 18. Dywizją Zmechanizowaną, operującą głównie w woj. mazowieckim i lubelskim, powstaje 1 Dywizja Piechoty Legionów, która będzie przede wszystkim operowała na terenie woj. podlaskiego.