Na ekrany polskich kin wszedł oczekiwany przez widzów film „Karol. Historia człowieka, który został papieżem”. Czy spodoba się rodakom Jana Pawła II?
Film Giacoma Battiato nie jest filmem dokumentalnym. Jest filmem fabularnym zrealizowanym dla telewizji, co na ekranie kinowym widać wyraźnie. Kinowa wersja została skrócona w stosunku do oryginalnej, prezentowanej w telewizji, o 20 minut, co chyba trwającemu prawie trzy godziny filmowi specjalnie nie zaszkodziło. Wyraźnie dzieli się on na dwie części, które wyznacza cezura czasowa. W części pierwszej śledzimy losy Karola Wojtyły w czasie okupacji, natomiast część druga przedstawia życie przyszłego Papieża do chwili objęcia pontyfikatu.
Popularyzatorska książka Gian Franco Svidercoschiego „Historia Karola Wojtyły” stanowiła tylko punkt wyjścia dla scenarzysty i reżysera, który rozpoczyna filmową biografię Wojtyły w chwili, kiedy przyszły Papież ma już prawie dwadzieścia lat. Pominięto dzieciństwo i wczesne lata młodości Karola, a więc okres, który w poważnym stopniu ukształtował jego religijność i osobowość.
Lata okupacji, które Karol Wojtyła spędził w Krakowie, wypełniają pierwszą, najdłuższą część filmu. Budzi ona najwięcej wątpliwości, przynajmniej u polskiego widza. Nie przekonuje przedstawiony na ekranie obraz hitlerowskiej okupacji, reżyser operuje schematami i kalkami, które być może nie rażą widzów za granicą. Dla polskiego odbiorcy obraz ten jest mało wiarygodny. Tym bardziej że w ekranową biografię reżyser wplótł mnóstwo wątków fikcyjnych, mających tylko pośredni związek z życiem Karola Wojtyły. Z pewnością ułatwiają one jednak widzowi zagranicznemu poznanie ogólnej sytuacji, w jakiej znalazła się Polska w czasie okupacji. Druga, krótsza część filmu przedsta-wia życie Ka-rola Wojtyły od przyjęcia święceń kapłańskich do wyboru na tron Piotrowy. Jesteśmy świadkami wszystkich ważniejszych wydarzeń politycznych, jakie miały miejsce w Polsce w okresie stalinowskim i później, które oglądamy z punktu widzenia Karola Wojtyły, księdza, a potem biskupa. Wydaje się, że skrócenie wyszło filmowi na dobre, bo drugą część ogląda się lepiej. Znajdziemy tu wiele wzruszających scen, zarówno smutnych, jak i radosnych. I kilka zabawnych.
Film Battiato kończą sekwencje dokumentalne dotyczące wyboru na papieża. Na ekranie następuje zderzenie fikcji i realności. Wydaje się, że byłoby to zderzenie dotkliwsze dla filmu, gdyby nie doskonała kreacja Piotra Adamczyka w roli tytułowej. Z pewnością jest to najlepsza rola tego aktora. Każde jego pojawienie się na ekranie nadaje temu filmowi jak gdyby trochę inny wymiar. Uszlachetnia go.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz