To jeden z najbardziej niedocenionych filmów ubiegłego sezonu. „Przepraszam, czy to boli?” – pyta Ewa, bohaterka filmu Małgorzaty Szumowskiej, ginekologa, który ma dokonać u niej aborcji.
Zbieg okoliczności sprawia, że nie dochodzi do usunięcia ciąży, a jednocześnie w tym samym dniu Ewa dowiaduje się, że płód w brzuchu matki posiada zdolność słyszenia. Ta świadomość całkowicie zmienia jej stosunek do nienarodzonego jeszcze dziecka, którego przed chwilą chciała się pozbyć. Film Małgorzaty Szumowskiej tylko w sposób pośredni dotyka problemu aborcji, ale jego przesłanie jest czytelne dla każdego widza.
Ono to raczej film o dojrzewaniu do macierzyństwa samotnej, zdanej wyłącznie na siebie dziewczyny, która w trudnej dla siebie sytuacji życiowej musi podjąć i podejmuje odpowiedzialną decyzję. A później konsekwentnie realizuje swój plan, rozmawiając coraz częściej z nienarodzonym dzieckiem, ucząc go, czym jest świat i jednocześnie sama go odkrywając. Bo to, że zostanie matką, zmienia jej postrzeganie rzeczywistości, widzi i odczuwa ją bardziej ostro, wyraziście, zatrzymuje się i stara zrozumieć ludzi, których dawniej nie dostrzegała.
W znacznym stopniu zmienia to również jej relacje z najbliższymi, matką i powoli odchodzącym ojcem, które nabierają nowej jakości. A to wszystko dzięki miłości do mającego przyjść na świat dziecka, któremu Ewa dała szansę i dzięki któremu otrzymała również swoją, bo jak gdyby urodziła się na nowo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ewdard Kabiesz