Twórcy „Opowieści o Zbawicielu” deklarują, że film jest najwierniejszą jak dotąd ekranizacją tekstu biblijnego, w tym wypadku Ewangelii według św. Jana. W warstwie słownej zapewne, natomiast obrazowej nie zawsze.
Nie wiadomo, dlaczego dystrybutor zmienił oryginalny tytuł filmu, czyli „Ewangelia wg św. Jana”, na „Opowieść o Zbawicielu”, tym bardziej że to przecież pierwsza w historii ekranowa adaptacja tej właśnie Ewangelii. Polski tytuł nie pomaga ewentualnemu widzowi w zorientowaniu się, czego film dotyczy, ani też nie oddaje intencji twórców. Film, realizowany mniej więcej w tym samym czasie co „Pasja” Mela Gibsona, miał swoją premierę w 2003 roku. Powstał na zamówienie protestanckiej organizacji Visual Bible International, jako pierwszy z planowanej serii wiernych adaptacji ksiąg biblijnych.
Reżyserię zaproponowano Brytyjczykowi Philipowi Saville’owi. Jego zadaniem było przeniesienie tekstu Ewangelii na ekran, słowo po słowie, bo słowo w tym filmie odgrywa najważniejszą rolę. Zadanie zaiste karkołomne. Nad jego wykonaniem czuwał specjalnie powołany przez zleceniodawców komitet. Ograniczyło to bardziej osobistą interpretację tekstu przez reżysera i wpłynęło na ostateczny kształt dzieła.
Herod narratorem
Dla twórców każdego filmu o Chrystusie kluczową sprawą jest wybór aktora, który ma zagrać rolę Zbawiciela. W filmie Saville’a równie ważna okazała się obsada postaci narratora, czyli św. Jana, bo to właśnie jego tekst słyszymy zza kadru przez cały czas trzygodzinnej projekcji. W filmie wykorzystano całą Ewangelię, również dialogi wiernie oddają słowa św. Jana.
I trzeba przyznać, że dzięki znakomitej interpretacji Christophera Plummera stały się tym, czym w zamierzeniu autorów prawdopodobnie tekst miał być, czyli najmocniejszą stroną filmu. Kanadyjski aktor do swoich ulubionych filmów zalicza wiele ekranizacji opowieści biblijnych, sam zresztą w „Jezusie z Nazaretu” Franca Zeffirellego zagrał Heroda. Czytając Biblię w nowym tłumaczeniu, wydanym przez Amerykańskie Towarzystwo Biblijne, narrator stał się pierwszoplanowym aktorem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz