Poważną chwilę walki z sobą miałem w czasie rozmowy z sympatykiem ruchu Hare Kriszna. On mówi: "No dobrze, nawróciłeś się, ale dlaczego w Kościele katolickim?".
Odpowiadam: „Dlatego, bo akurat w nim spotkałem żywego Boga”. „Modlisz się?” – pyta tamten, a ja patrzę dokoła – wszyscy z zainteresowaniem słuchają. Myślę: „Nie mogę się przyznać, nie mogę stracić twarzy”. Przemogłem się jednak i mówię: „Tak, modlę się”. Lęk był zupełnie irracjonalny, wydawało mi się, że wszyscy zaraz na mnie naskoczą i zaczną mnie kopać.
Mówię: „Słuchaj, ty jesteś takim wielkim wegetarianinem, bronisz zwierzęcego życia, powiedz mi, co jest dla ciebie ważniejsze: życie zwierząt czy życie dzieci nienarodzonych?”. On zastanowił się i mówi: „Życie dzieci nienarodzonych”. Ja na to: „To powiedz mi, co zrobiłeś, by uratować choćby jedno nienarodzone dziecko?”. On: „A co ja mogę robić?”.
A ja mówię: „Widzisz, ja za takie dziecko modlę się przez dziewięć miesięcy”. A ktoś z boku mówi: „A potem i tak je zabijają!”. A ja mówię: „Nie, potem to dziecko się rodzi”. I nagle zapadła cisza. Ci kolesie nie mieli nic do powiedzenia.
Z książki Marcina Jakimowicza „Radykalni” o nawróconych muzykach rockowych
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
(obraz) |
"Dziki", czyli Grzegorz Wacław, nawrócił się w latach 90. XX wieku