Po 18 latach zabiegów, protestów, modlitw katolicy z Dniepropietrowska odzyskali swój kościół.
Maleńka wspólnota pokonała potężny klan, kierowany z więzienia w USA przez byłego premiera Ukrainy. 19 listopada sąd w Kijowie podejmie ostateczną decyzję w tej sprawie. Budynek w centrum Dniepropietrowska przy ul. Marksa 91 nie przypomina świątyni. Nie ma wież, a dobudowana fasada w stylu „stalinowskiego klasycyzmu” upodobniła go do budowli wznoszonych masowo w czasach sowieckich. Dawniej jednak był to jeden z piękniejszych budynków w centrum Jekaterynosławia, jak do czasów sowieckich nazywało się miasto.
Mieszkało tam wówczas kilka tysięcy katolików, głównie Polaków, Niemców i trochę Czechów. Za patrona kościoła i parafii wybrali św. Józefa. Z ich składek w 1878 r. została wybudowana okazała neogotycka świątynia. W okresie prześladowań religijnych w latach 30. kościół zamknięto. Dopiero rozpad Związku Sowieckiego stworzył miejscowym katolikom szansę odzyskania kościoła. Zwłaszcza że w marcu 1992 r. wszedł w życie dekret prezydenta Ukrainy nakazujący zwrot obiektów sakralnych. W Dniepropietrowsku nie udało się go jednak wyegzekwować, choć zabiegał o to już ks. Marcin Jankiewicz, który w 1992 r. zorganizował tam na nowo parafię.
„Prywatyzacja”
Zanim katolicy zdołali załatwić wszystkie formalności, kościół został „sprywatyzowany”. – Zrobiono to błyskawicznie, z pominięciem wszystkich przepisów prawa – mówi Ludmiła Kowtiuk, jedna z parafianek zaangażowanych od lat w odzyskanie świątyni. Decyzję podjęto w 1996 r. Przekręt polegał na tym, że kościół, który był wówczas własnością władz miejskich, nagle przekazano do zasobów regionalnych, a Wojewódzka Rada Dniepropietrowska błyskawicznie go sprywatyzowała. Kościół sprzedano za śmiesznie małą kwotę 200 tys. dolarów bliżej nieznanej panamskiej firmie. Ta szybko się go pozbyła, sprzedając budynek kolejnej firmie, która także rozpłynęła się w niebycie.
Wcześniej jednak sprzedała go amerykańskiej korporacji Dugsbery Inc. z siedzibą w Kalifornii. – Tylko wartość działki, na której stoi świątynia, w samym centrum miasta, co najmniej 6-krotnie przekracza wartość tej kwoty – podkreśla pani Kowtiuk, która jest dyrektorem ds. pracowniczych w dużym zakładzie spożywczym. – Od początku nie ulegało wątpliwości, że za tymi wszystkimi spółkami, rejestrowanymi w Panamie bądź USA, stał najpotężniejszy człowiek w Dniepropietrowsku, Pawło Łazarenko – przekonuje Denis Dawidow, młody dziennikarz, który od wielu miesięcy tworzy strony internetowe parafii św. Józefa oraz był jednym z organizatorów akcji protestu na ulicy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski