Benedykt XVI wzywał do pokoju i pojednania między zwaśnionymi narodami i religiami. – W Ziemi Świętej jest miejsce dla każdego! – apelował.
To była niezwykle trudna pielgrzymka dla 82-letniego Papieża. Z wielu względów. Osiem dni wypełnionych po brzegi niełatwymi spotkaniami, 29 przemówień i homilii, cztery Msze św. z wiernymi. Papież przybywał do ziemi pełnej napięć na tle religijnym i politycznym, zranionej konfliktem izraelsko-palestyńskim. Ziemi, na której chrześcijanie są małą, wciąż kurczącą się trzódką, potrzebującą wsparcia duchowego i instytucjonalnego. Ziemi bardzo spragnionej pokoju i pojednania, ale – po ludzku sądząc – bez szans na pokój w przewidywalnej perspektywie. Oczekiwania różnych społeczności wobec papieża były sprzeczne. Benedykt XVI odwiedził Ziemię Świętą jako trzeci papież. Wizyty Pawła VI i Jana Pawła II zaznaczyły się słowami i gestami o historycznym znaczeniu. Siłą rzeczy są jakimś punktem odniesienia w spojrzeniu na podróż Benedykta XVI. Aby zobaczyć owoce tej pielgrzymki, trzeba poczekać. Tuż po jej zakończeniu wśród Żydów dominuje poczucie niedosytu, pozytywnie zaskoczeni są Palestyńczycy, którzy chyba nie spodziewali się aż takiego wsparcia. Nie da się tej podróży sprowadzić do jednego mianownika, miała ona wiele wątków. Wymieńmy najważniejsze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz