Jaka jest kondycja i miejsce Kościoła katolickiego w Stanach Zjednoczonych? Czym żyje? Co jest jego siłą, co słabością? Papieska pielgrzymka jest dobrą okazją do poznania sytuacji katolików żyjących w USA.
Amerykanie postrzegani są jako naród bardziej religijny niż Europejczycy. Z europejskiej perspektywy wydaje się, że proces sekularyzacji nie zaszedł tutaj tak daleko jak na Starym Kontynencie. Europa Zachodnia ewidentnie wstydzi się swoich chrześcijańskich korzeni, przynajmniej w przestrzeni politycznej i medialnej. Ameryka jest inna. Odniesienia do Boga pojawiają się w sferze publicznej znacznie częściej niż na Starym Kontynencie. In God we trust (ufamy Bogu) – wyznanie „wiary” – znajdziemy na każdym dolarowym banknocie. Prezydenci, politycy często zapewniają, że wiara jest dla nich ważną wartością i prawie zawsze kończą swoje przemówienia wręcz sakramentalnym zawołaniem God bless America (Boże, błogosław Amerykę). Na Yankee Stadium, na którym Papież odprawi Mszę św., miłośników baseballa witają słowa legendarnego zawodnika Joe Di Maggio: „Chcę podziękować Dobremu Panu, że uczynił mnie Yankee”. „Dlaczego Papież kocha Amerykę?”, pytają publicyści tygodnika „Time” z 14 kwietnia. Twierdzą, że Benedykt XVI zna dobrze Amerykę i podziwia ją jako kraj, w którym nowoczesność żyje w zgodzie z głęboką religijnością. To, zdaniem autorów, model inspirujący dla zsekularyzowanej Europy. Papież wierzy w religijne DNA Amerykanów.
Demokraci zdradzili katolików
Czy sekularyzacja jest w Ameryce słabsza niż w Europie? Niekoniecznie. W nowojorskim autobusie wi-działem reklamę usług aborcyjnych. Bardzo zsekularyzowane są media. Ścisły rozdział państwa od religii powoduje, że szkoły wyznaniowe nie dostają od państwa ani centa dotacji. W państwowych szkołach nie do pomyślenia jest nauczanie jakiejkolwiek religii. Znamienne przesunięcie dokonało się też na scenie politycznej. Partia Demokratyczna była tradycyjnie partią katolików, czyli biedniejszej warstwy społecznej. W ciągu ostatnich 30 lat stała się partią aktywnie wspierającą ruch proaborcyjny, ruch gejowski i ruch na rzecz eutanazji. David Carlin, katolik i demokrata, nazywa te trzy ruchy „nieświętą trójcą współczesnego sekularyzmu”. W swojej książce „Czy demokrata może być katolikiem” ten były lider kongresmanów z Partii Demokratycznej z bólem pokazuje proces, w wyniku którego jego partia stała się wrogiem jego religii. Z powodów religijnych katolikom bliżej więc dziś do republikanów, choć więcej katolików jest nadal wśród demokratów.
Jak to jest z tą religijnością Amerykanów? – Bardzo aktywne i dynamiczne są w Stanach Kościoły ewangelikalne, charyzmatyczne, także fundamentalistyczne. W ostatnich latach sporo zarówno katolików, jak i tradycyjnych protestantów odeszło od wiary. Około jednej czwartej katolików uczęszcza regularnie na niedzielną Mszę świętą – odpowiada ks. John Strynkowski, proboszcz katedry w diecezji Brooklyn. A co z młodzieżą? – Kiedy zapytasz młodych ludzi, czy są katolikami, chętnie ci powiedzą „tak, oczywiście”, ale do kościoła nie chodzą. Choć z drugiej strony młodzi ludzie mają głód duchowości. Czytają Mertona, Nouwena, wracają do lectio divina. Sprawa nie wygląda więc tragicznie, ale duszpasterze muszą walczyć o młodzież dla Kościoła.
Wyzwaniem dla Kościoła w Stanach jest wielokulturowość. – Nasz poprzedni biskup mówił, że cały świat znajduje się w naszej diecezji – opowiada ks. Strynkowski. – Nie jest łatwo stworzyć wspólnotę. W naszej diecezji Msze odprawiane są w 24 językach. W niektórych parafiach jest 5 różnych języków. 30 proc. katolików jest hiszpańskojęzycznych, to emigranci z Ameryki Łacińskiej, których ciągle przybywa. Społeczności narodowe mają tendencję do zamykania się w sobie. Kościół pomaga im zachować ich tożsamość narodową. Służą temu tzw. szkoły sobotnie. Ale wiara powinna budować jedność ponadnarodową.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz