Czy spokojne włoskie miasteczko ukryte w górach Abruzji ukrywa jedną z największych tajemnic w historii świata?
Zadzwonił kumpel. Kiedyś sporo gadaliśmy o meczach, ale od kilku dni nie rozmawiamy o futbolu. Nie, nie dlatego, że Polacy polegli w meczu ze Stanami. Mój przyjaciel przeczytał właśnie książkę „Boskie oblicze” i w jego opowieści nieustannie pojawia się jedna nazwa: Manoppello. W kółko opowiada o obrazie wiszącym w kościele tego włoskiego miasteczka. Co go tak poruszyło? Odpowiedź znalazłem w najnowszym numerze miesięcznika „Miejsca Święte”, w całości poświęconego niezwykłemu wizerunkowi. Welon ma wymiary 17x24 cm. Jest prawdopodobnie wykonany z bisioru, drogiej tkaniny o bardzo cienkich, mocnych nitkach. Te jedwabiste nici powstają z szybko krzepnącej wydzieliny gruczołu bisiorowe-go małż morskich. Największą zagadką jest to, że nitki bisioru nie przyjmują farb malarskich ani nie pod-dają się żadnej innej technice obróbki artystycznej! Jak więc powstał obraz? Jakiej nieznanej techniki użył artysta malujący twarz Chrystusa? A może wizerunek powstał pod wpływem czegoś, co spowodowało w nitkach bisioru zmiany chemiczne, podobne do zjawiska hologramu?
Pojawia się i znika
Gdy wchodzi się do kościoła w Manoppello, wydaje się, że w ramach wisi białe, prawie przezroczyste płótno. Gdzie ta słynna twarz? – dziwią się ludzie. Dopiero gdy podchodzą do obrazu, pod pewnym kątem widzą wizerunek długowłosego mężczyzny ze złamanym nosem i częściowo wyrwaną brodą. Ma otwarte, żywo patrzące oczy. Ten tajemniczy obraz łączy w sobie cechy fotografii, hologramu, malowidła i szkicu, lecz nie jest żadnym z nich. Cienie na portrecie są subtelniejsze, niż potrafiłby wyczarować sam Leonardo da Vinci – pisze Paul Badde, autor bestselleru „Boskie oblicze”. Manoppello cieszy się w ostatnich latach coraz większą popularnością. Przyczyniła się do tego publikacja wyników badań przeprowadzonych przez jezuitę o. Heinricha Pfeiffera i trapistkę s. Blandinę Paschalis Schlömer. Ich wnikliwe analizy wykazują uderzającą zgodność Oblicza na chuście z Manoppello z tym utrwalonym na Całunie Turyńskim. Oboje są przekonani, iż relikwie są oryginalne, a powstałe na nich obrazy są jedynym w swoim rodzaju zapisem zmartwychwstania Chrystusa.
– Welon nie jest chustą Weroniki – wyjaśniają autorzy „Miejsc Świętych”. Dlaczego? Chociażby dlatego, że oczy na wizerunku są otwarte, a w naturalnym, biologicznym odruchu człowiek zamyka powieki, gdy ktoś przykłada mu do twarzy chustę. Na stronach miesięcznika znajdziemy przemawiającą do wyobraźni hipotezę historyka sztuki o. Heinricha Pfeiffera, który twierdzi, że wizerunek twarzy Chrystusa na Welonie z Manoppello powstał w momencie zmartwychwstania dzięki uprzedniemu położeniu go bezpośrednio na Całunie, na wysokości twarzy zmarłego Pana. Dzięki promieniowaniu o naturze niewyjaśnionej przez naukę na Całunie Turyńskim znalazł się wizerunek umęczonego Chrystusa. Podobnie było z welonem z Manoppello. Różnica jest taka, że człowiek z Całunu Turyńskiego jest potwornie skatowany, a twarz z Manoppello to wizerunek Zmartwychwstałego. O Welonie z Manoppello Kościół wiedział od 400 lat, ale żaden papież nie nawiedził tego obrazu. Przełomu dokonał 1 września 2006 r. Benedykt XVI. Dziś tysiące ludzi, coraz tłumniej odwiedzające miasteczko w Abruzji, zadają sobie to samo pytanie: Czy tak wyglądał Jezus?
Więcej o Manoppello przeczytasz w „Miejscach Świętych” nr 4/2008
Prenumerata, promocja i reklama
Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego (Księża Pallotyni)
"Królowa Apostołów – Miejsca Święte",
ul. Skaryszewska 12, 03-802 Warszawa;
tel. 022 670 08 48 lub 022 818 27 51 wew. 359
www.ms.ecclesia.org.pl
e-mail: prenumerata.ms@ecclesia.org.pl; marketing@ecclesia.org.pl
Prenumerata: 90 zł (całoroczna);
45 zł (półroczna); 7,50 zł/egz.
PeKaO SA I/Oddz. Warszawa
Nr 31 1240 1037 1111 0000 0691 7001
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz