Benedykt XVI jako pierwszy papież przybył do Całunu z Manoppello, na którym widnieje prawdziwy wizerunek Chrystusa.
O trzeciej w nocy budzą mnie ludzkie głosy. Wypełniają doliny i wąwozy wokół Manoppello, gdzie zwykle rozlega się jedynie ujadanie psów, a zimą również wycie wilków. Dzisiaj psy milczą. Do wioski spływa rzeka pielgrzymów. Przybywają do Manoppello już w środku nocy. O piątej odgłos ich kroków, gdy mijają wiejski pensjonat, w którym się zatrzymałem, przypomina owe dni sprzed półtora roku, kiedy odszedł Jan Paweł II. Wtedy rzeka żałobników stała się na ulicach Rzymu kosmiczną paradą miłości.
Dziś taką „kosmiczną podróż” w góry Abruzji, do maleńkiego sanktuarium na wzgórzu powyżej mojego pensjonatu, odbędzie Benedykt XVI. Chce obejrzeć owo ludzkie Oblicze, w którym już Dante rozpoznał Oblicze Boga – w samym centrum potrójnego światła i miłości rozpoznał „miłość, co słońce i gwiazdy porusza” (Boska Komedia, Raj, pieśń XXXIII, w. 145). Dziś wizyta następcy świętego Piotra porusza mieszkańców Abruzji. Maleńka wioska nie pomieści wszystkich. Na wąskich uliczkach dojazdowych ustawiono policyjne blokady. Infrastruktura zapomnianych wzgórz i dolin koło masywu Majella nie jest w stanie sprostać takiemu wyzwaniu.
Z dala od rzymskich dyskusji
Wydrukowano zaledwie osiem tysięcy biletów, które rozdano wybranym grupom pielgrzymów – przeciętnie jeden bilet na rodzinę. Szczęśliwcy powitają Papieża na placu przed kościołem kapucynów, lecz większość będzie śledzić wizytę na ekranach telewizorów albo na wielkim ekranie, umieszczonym w dole, na rogatkach Manoppello. Do kościoła Świętego Oblicza mogą wejść wyłącznie księża oraz zakonnicy i siostry zakonne.
W ten pierwszy wrześniowy poranek niebo nad Manoppello jest jakby żywcem przeniesione z raju. Niepokalany błękit nieba rozciąga się nad miejscem, gdzie od stuleci przechowywany jest maleńki skrawek płótna ze Świętym Obliczem, który siostra Blandina Paschalis Schlömer uznaje za jeden z całunów z grobu Jezusa, wspomnianych przez ewangelistę Jana w opisie Zmartwychwstania. Z powodu tego płótna niemiecka trapistka przeniosła się kilka lat temu ze swej ojczyzny do małej abruzjańskiej pustelni, położonej zaledwie kilkaset kroków od Świętego Oblicza. To jej nieustępliwości mieszkańcy Manoppello zawdzięczają to, że dziś sam Papież odwiedzi ten tyleż cudowny, co ustronny zakątek Włoch.
Jej odkrycie wywołało w Rzymie żywe dyskusje. Nawet Papież nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie dotyczące autentyczności tego wizerunku. Dlatego kuria do ostatniej chwili wyrażała zdecydowany sprzeciw wobec tej „prywatnej” podróży niemieckiego Papieża. Mimo to Benedykt XVI zdecydował się osobiście obejrzeć tajemniczy obraz, co do którego istnieją uzasadnione podejrzenia – oparte na poważnych przesłankach – że może być owym „prawdziwym wizerunkiem”, który od 708 roku przechowywany był w Bazylice Świętego Piotra. W Manoppello nie słychać jednak choćby najcichszego echa rzymskich debat. Siostra Blandina uszyła wielką żółto-białą papieską flagę, która, umieszczona na dachu jej eremu, wita przybywającego helikopterem Następcę świętego Piotra.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Paul Badde, pisarz, rzymski korespondent niemieckiego dziennika 'Die Welt' (tłum. Artur Kuć)