Nie odmawiał tylko papieżowi

W nienagannie skrojonym garniturze, z nieodłącznym papierosem w ręce, przez 22 lata był najbardziej rozpoznawalną twarzą Watykanu. Zrewolucjonizował politykę medialną Stolicy Apostolskiej. Joaquin Navarro-Valls przeszedł na emeryturę.

Decyzję o mianowaniu dyrektorem watykańskiego Biura Prasowego przyjął natychmiast, bo – jak twierdzi – papieżowi trudno odmówić. Postawił jednak jeden warunek: nieograniczony dostęp do Jana Pawła II. „Nie myśl o trudzie, ale o tym, co masz robić” – miał usłyszeć od Ojca Świętego w pierwszym dniu pracy. Ceniący rolę mediów Papież postawił przed nim niełatwe zadanie „przemienienia Watykanu w pałac ze szkła”.

Bez komentarza
Wcześniej informacja płynąca ze Stolicy Apostolskiej pozostawiała wiele do życzenia. Najczęstszą odpowiedzią, jaką słyszeli dziennikarze, było „no comment” (bez komentarza). Nieliczne ko- munikaty, przy- chodzące zawsze z dużym opóźnieniem, ówczesny dyrektor Biura Prasowego o. Romeo Panciroli przekazywał dziennikarzom, wchodząc na stół i klaskaniem w dłonie zmuszając ich do uwagi. Nie zawsze to skutkowało, bo komunikowane wieści – ze względu na naciski Sekretariatu Stanu, z którym każda wypowiedź musiała być konsultowana – często były tak nieświeże, że nadawały się jedynie do miesięczników. Ówcześni watykaniści polowali więc na newsy pod drzwiami „L’Osservatore Romano” i na korytarzach watykańskich urzędów. A że o Watykanie trzeba było pisać, rodziło to wiele plotek, spekulacji i sprzecznych doniesień.

Ten stan rzeczy miał zmienić Navarro-Valls. Fakt, że był człowiekiem świeckim, nie ułatwiał mu tego zadania. Musiał stawić czoła murowi nieufności ze strony watykańskich dostojników. Mógł jednak liczyć na Jana Pawła II. Drzwi papieskiego apartamentu do ostatnich chwil życia Papieża stały dla niego otworem. O każdej porze mógł też do niego zadzwonić i prosić o radę czy komentarz.

Pierwszą miłością 70-letniego dziś Navarro-Vallsa była medycyna. Studiował na uniwersytetach w Granadzie i Barcelonie. Zrobił doktorat z psychiatrii. Na studiach zetknął się też z organizacją Opus Dei i jej założycielem Josemarią Escrivą de Balaguerem. Pod wpływem jego osobowości wstąpił do organizacji i ślubował, że poświęci swe życie Bogu. „Na mapie katolickiej duchowej geografii odkryłem Opus Dei jako szczegółowy plan podróży i moje miejsce w Kościele” – powie po latach, przyznając, że organizacja „nauczyła go, jak uświęcać codzienną pracę”. W czasie studiów fascynował go teatr. Grywał role Hamleta i Romea. Był także świetnym tancerzem. Ze starszą o rok siostrą, z którą łączyły go szczególne więzy, tańczył lubiane przez Hiszpanów tango.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Beata Zajączkowska (Radio Watykańskie)