Rosyjskie wojska stosują zasadę zbiorowej odpowiedzialności wobec mieszkańców okupowanych terenów na wschodzie Ukrainy; przykładem są represje w miejscowości Połowynkyne, gdzie zatrzymano i deportowano 30 cywilów w związku z podejrzeniami o współpracę z ukraińską armią - oznajmił portal Centrum Narodowego Sprzeciwu, prowadzony przez władze w Kijowie.
Rosjanie zablokowali możliwość wjazdu i wyjazdu z Połowynkynego, by przeprowadzić tam działania "filtracyjne", czyli szczegółowe rewizje. Przyczyną tej operacji były niedawne skuteczne ataki ukraińskich wojsk na zgrupowania rosyjskich sił na Ługańszczyźnie. "Najeźdźcy oskarżają miejscowych cywilów o przekazywanie armii informacji o pozycjach wroga. Wiemy, że 30 mieszkańców wsi wywieziono w związku z tym do okupowanego Ługańska" - czytamy na łamach serwisu.
OGLĄDAJ relację na bieżąco: Atak Rosji na Ukrainę
"Przeciwnik tkwi w pułapce własnych złudzeń i nie rozumie, że na zajętych terytoriach prawie każdy mieszkaniec może przekazać dane o (rosyjskich) pozycjach, bowiem (najeźdźcy) są (tam postrzegani) jako okupanci, a nie +wyzwoliciele+. Dlatego takie działania nie przyniosą rezultatu" - podkreśliło Centrum.
O działaniach pacyfikacyjnych w Połowynkynem informował również we wtorek na antenie telewizji Kanał 24 lojalny wobec Kijowa gubernator obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj. "Rosjanie myślą, że ktoś z miejscowych skoordynował (ukraiński) ostrzał artyleryjski na pozycje agresora" - powiedział samorządowiec. Nagranie z wypowiedzią Hajdaja zostało opublikowane na jego profilu na Facebooku.
Obecnie pod kontrolą ukraińskich wojsk pozostaje wąski pas terenu na zachodzie Ługańszczyzny, a linia frontu ustabilizowała się w pobliżu trasy Swatowe-Kreminna. Toczą się tam jedne z najcięższych działań zbrojnych w całej Ukrainie.