W nocy z 11 na 12 czerwca pokolenie JPII przyjedzie na Westerplatte, aby jeszcze raz przeżyć słowa wypowiedziane przez Ojca Świętego w tym miejscu osiemnaście lat temu.
W1987 roku na Westerplatte Papież mówił „o nas” i „za nas”. Mówił słowa ważne, wypowiadał je dobitnie, niektóre powtarzając dwukrotnie, aby każdy mógł je dobrze usłyszeć. Niektóre brzmią do dzisiaj.
„Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować” – mówił wówczas Jan Paweł II.
Zimny poranek
– Trzeba było wcześnie wstać. Bardzo wcześnie, by dostać się na miejsce – wspomina Adam Hlebowicz, ówczesny student KUL-u, a dziś dziennikarz i redaktor naczelny gdańskiego Radia Plus. Wejściówek na Westerplatte było tylko 12 tysięcy. Na więcej peerelowskie władze nie pozwoliły.
– Gdy jednak rozejrzałem się w czasie Mszy świętej po placu, widziałem tłumy – dodaje Hlebowicz. Państwowe władze starały się ukrywać takie rzeczy.
– A my byliśmy młodzi i jeździliśmy z jednego spotkania z Papieżem na drugie – wspomina Hlebowicz.
Tamten dzień był wyjątkowy dla Janusza Karca i jego żony Elżbiety.
– Sprawdzali nas wykrywaczami, czy czegoś nie wnosimy na plac. Procedura trwała bardzo długo i nie należała do najprzyjemniejszych – mówi Elżbieta Karc. Przyszła na plac ze swoim nienarodzonym jeszcze dzieckiem. – Gdy z okrętu na cześć Papieża padły salwy, mój maluch też się cieszył. Poczułam to wyraźnie i w sposób wielokrotny. Dostałam od niego małego kuksańca w bok – uśmiecha się łagodnie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Urbański