Szkoda, że w jednym worku umieszczono wrogów wolnej Polski wraz z tymi, którzy podjęli współpracę z pobudek patriotycznych
Były prezydent stwierdził, że „durnia mamy za prezydenta”. Zapowiada się śledztwo i proces w tej sprawie. Ciekawe, jak to wymiar sprawiedliwości rozstrzygnie, bo gdyby powiedział, że „mamy prezydenta za durnia”, to pewnie obraziłby majestat Rzeczpospolitej. Ale w demokracji każdy może zostać prezydentem, więc gdyby tę godność osiągnął ktoś uważany przez obywatela Wałęsę za durnia, to najwyżej mógłby skarżyć Lecha za błędną ocenę swoich możliwości intelektualnych.
Wszystko jedno: to przecież nie jest poważne, żeby sąd miał rozstrzygać, czy prezydent jest durniem, czy dureń prezydentem. Gdyby w Stanach Zjednoczonych zwolennicy G. W. Busha byli tak wrażliwi jak nasi obrońcy majestatu, to w tej chwili toczyłyby się tam 4 345 183 procesy o zniewagę. A tak w ogóle to przypomniał mi się dowcip z bardzo wielką brodą. Agent Ochrany zaaresztował anarchistę, który rozrzucał ulotki z napisem „car durak”. Zatrzymany tłumaczył się, że krytyka dotyczyła cesarza Prus. „Mołczat’, sobaka. Ja łuczsze znaju kotoryj car durak” – odparł agent. A może Wałęsa myślał o zupełnie innym prezydencie?
Emocjonalną reakcję Lecha Wałęsy (Lecha W.?) wywołał słynny raport Antoniego Macierewicza na temat WSI. Charakterystyczne, że inny prezydent, wobec którego raport formułuje analogiczne oskarżenia o zaniedbania, w ogóle się nie odezwał. Wobec tego nie mówi się o roli Aleksandra Kwaśniewskiego i nikt na razie nie grozi mu procesem. Oczekując na ten raport, zapowiadany od wielu miesięcy, spodziewałem się fali aresztowań, serii samobójstw oraz pielgrzymki grzeszników we włosiennicach, na kolanach pnących się na Jasną Górę. Nic z tych rzeczy. Przede wszystkim dziennikarze, którzy jako pierwsi otrzymali raport, zajęli się głównie sobą. Resztę raportu komentuje się już mniej szczegółowo, choć z pewnością zawiera on także informacje na temat istotnych patologii w działaniu tej organizacji.
Szkoda, że w jednym worku umieszczono wrogów wolnej Polski wraz z tymi, którzy podjęli współpracę z pobudek patriotycznych. WSI były służbą powołaną w III RP, w której ważne funkcje pełnili zarówno bracia Kaczyńscy, jak i pan Macierewicz. Dlaczego więc ktoś, do kogo ta służba zwróciła się o pomoc, miałby jej odmówić? Przyznam szczerze, że może i ja bym nie odmówił, ale WSI, co dobrze o nich świadczy, uznały, że na niczym się nie znam, więc w raporcie nie figuruję. Jednak nie rozumiem, dlaczego współpraca z organem wolnej Polski miałaby być kompromitująca, skoro dla jej dobra dopuszczalna jest egzotyczna koalicja.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim