Jeśli chodzi o podwyżki, to ja mam pełne zaufanie do każdego rządu, iż je wprowadzi
Z początkiem roku nadchodzi czas planowania. Żebyśmy się zanadto nie rozhulali, pod koniec roku zostaliśmy uświadomieni, że nowy rok oznacza nowe, wyższe ceny. I zaraz cały kosztorys do poprawki. Co prawda uświadamiają nas media, które nie zawsze oddają koncepcje rządu, jednak jeśli chodzi o podwyżki, to ja mam pełne zaufanie do każdego rządu, iż je wprowadzi.
Rząd obiecuje na osłodę obniżkę podatków przez podwyższenie progów (nawet obniżki muszą być u nas nierozerwalnie związane z jakimiś podwyżkami). Optymiści twierdzą w związku z tym, że choć z powodu cen benzyny trzeba będzie ograniczyć niezdrowe wojaże samochodowe, to wystarczy na bilet tramwajowy do najbliższego parku, a nawet na kartkę z pozdrowieniami dla pani minister finansów od wdzięcznego podatnika (Zyty wypada 27 kwietnia, więc z kartką można też wysłać zeznanie podatkowe).
Ja tu o zaufaniu do rządu, a tymczasem w szeregach rządzącej koalicji powstała koncepcja ogłoszenia referendum w sprawie wysłania polskich wojsk do Afganistanu. Można się domyślić, że ktoś ma ochotę się odkuć: skoro w wyborach samorządowych zdobył 0,3 proc. głosów, to liczy, że każdy wynik w referendum będzie lepszy. Niemniej propozycja referendum w sprawie pozostawionej w gestii rządu i prezydenta może być zwiastunem dalszych tego typu inicjatyw w rozpoczynającym się roku. Zwłaszcza że w szeregach tejże koalicji zrodził się też pomysł przegłosowania koronacji Pana Jezusa na króla Polski.
To poważne zamierzenie. Tylko tytani ducha i umysłu dysponują dostateczną odwagą, by się tak zamierzyć. Ich zwykły, szary elektorat na pewno by się nie ośmielił. My głosujemy na radnych i na posłów, ale na Chrystusa to chyba nie bylibyśmy godni. Może najpierw spróbowalibyśmy poćwiczyć na – wciąż jeszcze – śmiertelnikach. Na przykład, jeśli już mówimy o referendach, to może byśmy zagłosowali, czy chcemy, aby ten i ów był ministrem lub wicepremierem.
Albo czy wypada posyłać policjantów po kanapki. A może spytać, co naród powie na ogłoszenia wychwalające światłe kierownictwo pewnego ministerstwa za pieniądze tegoż ministerstwa, czyli w rzeczywistości za pieniądze z podatków. I czy lud jest za tym, aby podwyższyć akcyzę na paliwa, co wiąże się ze zwiększeniem ryczałtów za przejazdy samochodowe posłów, także tych, którzy nie mają samochodów.
Czepiam się, powiedzą wybrańcy. Oni o wojnie i o Królu, a ja tu o benzynie – jakaż pospolitość. No cóż, my tu z dala od Wiejskiej dość pospolici jesteśmy, myślimy jedynie o rzeczach pospolitych, a nawet tylko o jednej Rzeczypospolitej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim