Zło robi więcej hałasu

Wokół wybuchają petardy, świat bawi się w najlepsze, a ja myślę o słowach, którymi Benedykt żegnał przed dekadą stary rok: zło robi więcej hałasu, ale jest na przegranej pozycji.

Jan Paweł II odchodził na oczach tłumu, który śledził jego ostatnie chwile niemal godzina po godzinie. Benedykt umierał w ukryciu maleńkiego klasztoru. W pewnym wycofaniu. Jakże wymowna jest ta śmierć w dniu, w którym od rana wybuchają petardy i strzelają korki od szampana. Śmierć cicha, spokojne, paschalne przejście ze starego, które przekuwa się w nowe.

Odchodził tak, jak żył. W pewnej skrytości, onieśmieleniu. Nasza delikatność i kruchość tylko pozornie jest bezradna. Tak naprawdę to ona jest siłą napędzającą wszechświat.

Odchodził w dniu, gdy od rana wybuchały petardy, a ludzie szykowali się do bali sylwestrowych, by często zatańczyć i zapić niemy skowyt rozpaczy. Odchodził w chwili, gdy świat bawił się w najlepsze.

Jest dopiero 18. Idę pozamykaną na cztery spusty, pustawą, zimną chorzowską ulicą Wolności. Obok wymiotuje młody, ledwo przytomny chłopak. Towarzyszy mu rechot rozbawionych kumpli. Wśród tej szyderki i huku petard myślę o słowach, którymi Benedykt XVI żegnał 2012 rok. 31 grudnia podczas nieszporów mówił: „Mimo wszystko jest dobro na świecie, a przeznaczeniem tego dobra jest zwyciężyć dzięki Bogu. Niewątpliwie czasem trudno jest uchwycić tę głęboką rzeczywistość, ponieważ zło robi więcej hałasu niż dobro; okrutne zabójstwo, szerząca się przemoc, ciężka niesprawiedliwość stają się wiadomością; zaś przeciwnie - odruchy miłości i służby, codzienny trud znoszony wiernie i cierpliwie, pozostają częstokroć w cieniu, nie wychodzą na jaw. Chrześcijanin jest człowiekiem nadziei, także i przede wszystkim w obliczu mroków, które często są na świecie i które nie zależą od projektu Boga, ale od błędnych wyborów człowieka, bo chrześcijanin wie, że siła wiary może przenosić góry.
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz