Watykaniści spekulują przed wyborem nowego papieża. Możnadojść do wniosku,że ów wybór jestz ludzkiego punktu widzenia niemożliwy
Papież umarł, nieubłagane życie toczy się dalej. Kiedyś w redakcji „Gościa”, po ogólnym narzekaniu ktoś zapytał, czy nie moglibyśmy porozmawiać o czymś bardziej optymistycznym, a ktoś inny rzucił: to może pomówmy o śmierci? Dość sporo o śmierci rozmawialiśmy ostatnio, rozmowy i czyny wydobyły wiele dobrego. Można powiedzieć, że był to niezwykły masaż serc, które na chwilę (a może na dłużej?) zaczęły bić normalnym rytmem. Teraz jednak wracają stare tematy, pojawiają się też ludzie, których krócej lub dłużej nie oglądaliśmy. Na przykład uaktywnili się watykaniści. W telewizji coraz to pokazują kogoś, kto pod nazwiskiem ma napis: „watykanista”. Większość z nich to Włosi, widziałem także parę Włoszek. Watykaniści wydają się trochę omszali i niedoprasowani, zapewne redakcje trzymały ich w szafach i teraz wyciągnęły na światło dzienne.
Watykaniści sporo mówią, choć niekoniecznie mają coś do powiedzenia. Spekulują przed wyborem nowego papieża; łatwo można dojść do wniosku, że ów wybór jest z ludzkiego punktu widzenia niemożliwy: papież powinien być stary i młody, czarny, żółty, brązowy i biały, subtelnie intelektualny i jowialnie proboszczowski, wysoki, niski, chudy, gruby, konserwatywny i liberalny. Gdyby nie Duch Święty, to watykaniści załatwiliby nas swoim wyborem na amen. Pogadali sobie, tego im nikt nie odbierze, a teraz każdy będzie mógł twierdzić, że miał rację. I bardzo dobrze, bo rozczarowany watykanista mógłby popaść w depresję, czego żadnemu bliźniemu życzyć nie wolno. Przed kilkunastu laty na Zachodzie istniało też plemię sowietologów, którzy gromadzili skrzętnie wycinki z radzieckiej prasy i dzięki temu imponowali wiedzą o członkach politbiura. Znakomici eksperci nie przewidzieli co prawda upadku Związku Radzieckiego, ale poza tym ich fachowość była bez zarzutu. Wraz ze Związkiem upadła sowietologia, więc trudno się dziwić, iż ludzie z niej żyjący nie dopuszczali takiej możliwości.
W Polsce ożywił się legion specjalistów od psychologii socjalnej i socjologii psychologicznej i jął nam tłumaczyć zjawiska, które nam, pospolitym szarakom wydają się oczywiste. Przecież wiemy, że po czasie uniesień następuje czas żmudnej pracy. Wiemy, że zgoda kibiców nie będzie trwała, jeśli ktoś im nie pomoże. Dawniej wystarczyło, że na mecz z dziećmi poszedł ojciec, teraz rzeczywiście jest trudniej, bo coraz mniej jest autorytetów, których obecność pohamuje bitewny zapał szalikowców. No ale to są szczegóły, a watykaniści i inni specjaliści wolą mówić o problemach uniwersalnych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Sablik, matematyk, wykładowca na Uniwersytecie Śląskim