Stoisz w pustej okolicy przed kościołem bardziej pochylonym niż wieża w Pizie i myślisz: Żyją jeszcze ludzie, którzy tu mieszkali. Stały tu kamienice, jeździły tramwaje, panował gwar, jak to w mieście. A teraz nic. Tylko ten krzywy kościół – a to i tak cud, że stoi, bo znajduje się dziś o… 37 metrów niżej. Kiedyś stał na górce, dziś w dolinie. Posadzka została w nim wypoziomowana, ale mózg i tak nie przyjmie tego do wiadomości. Kiedy człowiek jest w środku, „widzi”, że ściany stoją pionowo, a posadzka jest krzywa. Trudno tam podczas chodzenia utrzymać równowagę.

Chodzi o Karwinę, czeskie miasto tuż przy granicy z Polską, całkowicie zniszczone wskutek szkód górniczych, a dziś „przeniesione” kilka kilometrów dalej.

To porusza wyobraźnię. W każdym razie moją poruszyło. Reportaż z tamtego miejsca pisałem z wielkim emocjonalnym zaangażowaniem, co jak sądzę trochę odczuwa także czytelnik. Jeśli tak, to cel został osiągnięty.

GN 2/2022 DODANE 13.01.2022 AKTUALIZACJA 06.07.2022

Świątynia umarłego miasta

Co jakiś czas nad pustą okolicą rozlega się dźwięk dzwonu. Nie ma domów, nie ma ulic, choć były jeszcze niedawno. Jest tylko kościół – krzywy.