Wychowawczyni córki wprowadziła zasadę, że co miesiąc klasa idzie do kina lub na jakiś spektakl. Często bywają to filmy, które dzieci już widziały, bo komputery są w większości domów.
Nie mogę trojgu dzieciom dawać wciąż pieniędzy, w dodatku na coś, co jest moim zdaniem zbędne. Ostatnio córce załatwiono dofinansowanie ze szkoły, ale dla mnie to wszystko jest takie upokarzające. Płaczę, gdy piszę ten list, bo ja bym wolała innym pomagać, a tu sama potrzebuję pieniędzy. Czy powinnam porozmawiać z wychowawczynią, powtórzyć, że mnie nie stać?
Nerwowa mama
Radzę, by iść z podniesioną głową do szkoły lub napisać do wychowawczyni list z jasnym stwierdzeniem, że na tak częste wyjścia Pani nie stać. Na większość imprez jest możliwość wprowadzenia kilkorga dzieci za darmo. Kina lub teatry na szkolnych spektaklach zarabiają sporo pieniędzy i zawsze dają trochę darmowych biletów. Gdy czytałam ten list stanął mi w pamięci pewien ojciec. Na pierwszej wywiadówce podszedł do wychowawczyni i poprosił o rozmowę. Podał swój adres e-mailowy i poprosił o kontakt przed każdym wyjściem lub wycieczką, by mógł przekazać pieniądze dla tych dzieci, których rodzice mają problemy finansowe. Rozeznanie sytuacji i decyzję, komu i jak pomóc, zostawił nauczycielce. Postawił warunki – by mógł zostać anonimowy, by jego dziecko nic nie wiedziało oraz by uczniowie nie orientowali się, że niektóre osoby mają sponsorowane wycieczki.
Sytuacje finansowe rodzin różnicują się coraz bardziej. Nie powinno być tak, by matka gromadki dzieci czuła się wciąż upokorzona. A może ktoś czuje, że mógłby i chciał podzielić się z rodziną, której problemy finansowe tak bardzo zatruwają życie? Nie chodzi absolutnie o to, by popierać lenistwo, wyłudzanie, bierność. Ale na ogół właśnie szkoła jest miejscem, gdzie wiadomo najwięcej o sytuacji ucznia i jego rodziny. Podczas dyskusji na wywiadówkach, gdy omawia się problem jakiś składek, część rodziców miewa skurcze żołądka, ale milczy, bo przyznanie się do biedy nie jest łatwe. Ciche sponsorowanie może bardzo pomóc.
Jeszcze o zespole Aspergera
Nasz syn bardzo wcześnie sam nauczył się czytać. Posiadając genialną pamięć, szybko opanowywał encyklopedyczną wręcz wiedzę na ulubiony temat. Zachwycał wszystkich „dorosłą wiedzą” i bogatym zasobem słownictwa. Ale jako matka martwiłam się tym, że jest mało samodzielny, że nauka wiązania sznurowadeł to wielkie wyzwanie, a z drobiazgu powstaje olbrzymi problem. Było mi przykro, że jest dzieckiem, które może być postrzegane jako niegrzeczne. Teraz już wiem, że rozdrażnia i przeraża go każda nowa sytuacja, że nie potrafi nazwać i okazać uczuć. Relacje społeczne to dla niego pojęcie abstrakcyjne. Nie dałam mu nigdy przykleić łatki upartego histeryka. Dzieci z zespołem Aspergera potrzebują dużo zrozumienia i takiego pokierowania, aby wyuczyły się schematów, które pozwolą im funkcjonować w społeczeństwie. Dlatego radzę, by w przypadku podobnych objawów przebadać dzieci pod tym kątem.
Mama
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Iza Paszkowska , polonistka, matka 4 dzieci