O Bożym planie, zaręczynach i posłudze w ojczyźnie mówi abp Gintaras Grušas, metropolita wileński.
Barbara Gruszka-Zych: Posługuje Ksiądz Arcybiskup na ziemi cudów, z której poszło w świat największe przesłanie miłosierdzia. Jak się czuje gospodarz tego miejsca?
Abp Gintaras Grušas: Duszpasterzowanie tutaj postrzegam jako część Bożego planu. Przez lata obecność Boga objawiała się w moim życiu poprzez widoczne znaki. Choćby w ten sposób, że pierwszy raz zetknąłem się z Koronką do Bożego Miłosierdzia, kiedy poszedłem na kurs przygotowawczy do seminarium w Steubenville w stanie Ohio i właśnie tę modlitwę odmawiali tamtejsi franciszkanie. Pierwsze rekolekcje, w jakich wziąłem udział, traktowały o Bożym miłosierdziu i prowadził je ksiądz, który przetłumaczył „Dzienniczek” s. Faustyny na angielski. To nie wszystko – moje studia w Rzymie przypadły na czas, kiedy Jan Paweł II kanonizował s. Faustynę. Gdy podczas niedzielnego słowa na Anioł Pański powiedział, że szczególną misję mają miasta posiadające związek z s. Faustyną – Płock, Warszawa, Kraków i Wilno – zapaliła mi się w głowie czerwona lampka.
To brzmiało jak przypomnienie, że dla Księdza Wilno jest ważne także ze względu na pochodzenie.
Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że zostanę skierowany tam na posługę, ale przy okazji muszę wspomnieć, jak wtedy doświadczyłem, że Pan Bóg ma poczucie humoru. Podczas długiej Mszy kanonizacyjnej s. Faustyny siedzieliśmy z kolegami na stopniach ołtarza oświetleni wędrującym po niebie słońcem. Wieczorem zobaczyłem, że połowa twarzy opaliła mi się na czerwono, a druga pozostała biała. Miałem biało-czerwoną twarz w kolorze promieni wychodzących z serca Jezusa Miłosiernego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.