Bogdan został dany biskupowi od Boga. – Zrozumiałem, że ubodzy to moja rodzina, mam się o nich zatroszczyć – wspomina bp Andrzej Czaja, który jak co roku zasiądzie do wigilii z setką bezdomnych.
Czasami mówi się, że miłość odbiera zmysły. Ta, która rozgościła się w opolskim Domu Nadziei, zdecydowanie ma taką moc. Bo żeby tutaj kochać, trzeba nie widzieć brudnych rąk, które sięgają po kanapkę, nie słyszeć „podwórkowej łaciny” używanej przez domowników i nie czuć zapachu dawno niemytego ciała. Trzeba za to zajrzeć głębiej i zobaczyć człowieka – z jego historią, zranieniami, nadzieją. Ludzie, którzy stworzyli to miejsce, są specjalistami w takiej miłości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Huf