Polityka tylko wtedy ma siłę budowania przestrzeni dobra, gdy zasadza się na wspólnym uznawaniu wartości i celów oraz szukaniu środków
Czytelnicy moich felietonów dobrze wiedzą, że tematów politycznych nie tykam. Nie jakobym nie miał swoich poglądów w tej dziedzinie, ale dlatego, że występuję na tym miejscu jako proboszcz. A zadaniem proboszcza jest budowanie wspólnoty. Natomiast polityka jest grą wizji, interesów, celów często sprzecznych ze sobą, a co najmniej różniących się. Aliści proboszcz bywa politycznymi (czytaj: partyjnymi) tematami nagabywany.
Byłem kiedyś z Komunią u bardzo posuniętej w latach parafianki. Charakterystycznym, porozumiewawczym tonem mówi: „Ja bardzo nie lubię...”. Nie powtórzę, kogo politycznie nie lubi, bo to byłby już przedwyborczy nietakt. A mnie zeźliło. Nie dlatego, że ona nie lubi tych czy innych, ale dlatego, że nie lubi. A polityka tylko wtedy ma siłę budowania przestrzeni dobra, gdy zasadza się na wspólnym uznawaniu wartości i celów oraz szukaniu środków, czyli gdy jest polityką pozytywną.
Inny przykład negatywnego podejścia. To było wiele lat temu, po wyborach samorządowych. „Bo wie ksiądz, ja głosowałem na tego (nazwisko), żeby tamten nie przeszedł (znowu nazwisko)”. Próbowałem tłumaczyć, czym jest wybór pozytywny, a czym negatywny – daremnie. Rozstaliśmy się z niesmakiem. Albo inny przypadek, o którym słyszałem. Gdzieś ponoć księża zbojkotowali burmistrza, bo coś tam. No i co, pytam, pewnie na tym stracili, jako że nieobecni racji nie mają? „Chyba tak, odrzekł rozmówca, nie mieliśmy pojęcia, o co im chodzi”. Pewnie nie o politykę chodziło, ale perspektywa była negatywna.
Trudno się dziwić tym i wielu innym sytuacjom, postawom, reakcjom. Trudno się dziwić, bo zgoła niepolityczna atmosfera panuje w Polsce od wielu lat. A piszę o tym dlatego, że jako duszpasterz jestem postawiony także na straży dobra. I prawideł rządzących przestrzenią dobra. Nie jako inkwizytor grzechu, ale właśnie jako stróż wszystkiego, co dobre. Od zawsze, ucząc czy wyjaśniając Dekalog, ukazuję najpierw wartości, jakich bronią poszczególne przykazania. Dopiero na drugim miejscu pomagam zobaczyć i nazwać grzechy uderzające w te wartości. Oczywiście, to nie mój wynalazek – takie jest odwieczne podejście Kościoła. I w tym kierunku powinno iść nieustanne, długofalowe, przemyślane i konsekwentne oddziaływanie duszpasterzy i wszystkich świadomych problemu chrześcijan. Także w polityce.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów