Czy nie należy wykorzystywać możliwości personalizacji ustawień, aby naszą, chrześcijańską obecność w wirtualnej przestrzeni uczynić widoczną?
Nie wiem, czy już jakiś psycholog, socjolog, czy inny „olog” zajął się małym, ale chyba ciekawym wycinkiem wirtualnego świata. Jak (powszechnie) wiadomo, na skype, na gadu-gadu i w innych miejscach internetowego świata można umieścić albo zdjęcie, albo grafikę proponowaną przez program, albo własną kompozycję. Można nie umieszczać niczego – ale zwykle i tak coś tam, po drugiej stronie, się wyświetli.
I można wpisać jakieś powitalne hasełko. Tylko nie mówcie, że to interesuje wyłącznie młodzieżówkę. Ja w tej kategorii zdecydowanie się nie mieszczę, a staram się wszystkie wspomniane miejsca wirtualnej przestrzeni wypełnić po swojemu. Przede wszystkim dlatego, żeby usłużny program nie „wrzucił” mi tam czegoś idiotycznego. Już widzę, jak niektórzy czytelnicy nie doczytawszy końca, usiłują odnaleźć mnie na skype i zobaczyć, co ja tam mam. Cierpliwości, trochę się trzeba natrudzić, bo nie zdradzam miejsca pobytu w wirtualnym świecie. Cenię sobie spokój.
Kiedyś znalazła mnie pewna siostra zakonna. Odezwałem się, czasem sobie pogadamy, wymienimy jakieś zdjęcia, o wzajemną modlitwę w różnych intencjach poprosimy. Kiedyś Wiesia zmieniła ową powitalną grafikę. Rozmawiam z nią, patrzę na tę miniaturkę i nie bardzo potrafię zobaczyć. Siostro, zapytałem, co ja widzę? „Niech ksiądz dobrze popatrzy”. Więc patrzę. Chmurka? „Nie – usłyszałem. To kawałek nieba”. Że ja też tego nie zobaczyłem w ten sposób! Oczywiście, kawałek nieba... Niby nic, a przecież tak wiele. Tęsknota za... Za tym, co dla kogo najważniejsze. Albo za Tym, kto najważniejszy. Przecie być w niebie – to być blisko Jezusa. I tak chmurka nabrała innego znaczenia. Zobaczyłem czyjąś tęsknotę. Muszę przyznać, że w tym momencie siostra Wiesia stała mi się jeszcze bliższa.
A jako żem duszpasterz, obudziło się we mnie inne skojarzenie. Czy nie należy wykorzystywać możliwość personalizacji ustawień (tego określenia używają komputerowe programy), aby naszą, chrześcijańską obecność w wirtualnej przestrzeni uczynić widoczną? Nie, nie mam na myśli pobożnych obrazków, utrwalonych w tradycji symboli, a już tym mniej mi chodzi o ładne, kolorowe, efektowne GIF-y (albo i nowocześniejsze produkcje). Wielu internautów reaguje na dewocję alergicznie, a dobre pomysły są potrzebne nie tylko na stronach księży i zakonnic.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świetów