Chęć jednania, a nie rozbijania i dzielenia ludzi, jest cechą kultury chrześcijańskiej
W tygodniku katolickim taki tytuł felietonu może zdziwić: przecież to oczywiste, nie tylko wolno, lecz trzeba przebaczać. Przed pojednaniem się z bratem nie przystępuj do ołtarza! Żaden katolik temu nie zaprzeczy, ale zdarza się – także w mediach katolickich – dość sofistyczne traktowanie przebaczenia. Nieraz uzależnia się je od spełnienia szeregu warunków przez tego, któremu mielibyśmy przebaczyć: „On musi sobie zasłużyć na moje przebaczenie”.
Zdarza się, że zgłasza się pretensje pod adresem kogoś, kto komuś przebaczył, przebaczył nie w imieniu cudzym, lecz we własnym: ofiara przebaczyła swojemu katowi. I oto odzywają się głosy, że nie miał prawa przebaczać; ci, którzy nie doznali podobnego prześladowania, pouczają, czego ofiara prześladowań ma żądać od swoich dawnych katów! Gorszą się przebaczeniem! Gorszenie się dobrem wydaje się czymś nieludzkim, jest z gruntu antychrześcijańskie. Ewangeliści zanotowali szereg scen gorszenia się faryzeuszy z dobra czynionego przez Jezusa do tego stopnia, że On, czyniący dobro, został ukrzyżowany.
Czynienie dobra, okazywanie miłości (także nieprzyjaciołom!), przebaczenie, bywa odbierane jako coś nieznośnego, nie do przyjęcia. Ale tak może być najwyżej w sposobie myślenia „tego świata”, nie wśród chrześcijan. Bo ci wiedzą, że zmartwychwstanie Jezusa przezwyciężyło zło, grzech oraz śmierć, pozwalając nam uporać się ze złem naszym i przezwyciężyć zło wokół nas – przez miłość i przebaczenie. Właśnie gotowość przebaczania dowodzi gotowości zmagania się ze złem w nas samych – z naszą pychą, zawiścią, obłudą.
Ta gotowość, chęć jednania, a nie rozbijania i dzielenia ludzi, jest cechą kultury chrześcijańskiej budowanej na przekonaniu, że Jezus przez swą śmierć i zmartwychwstanie „pojednał nas ze sobą” i „zlecił nam posługę jednania” (2 Kor 5,18). Przyznaję, nie da się uniknąć pytania, czy i jak wezwanie do przebaczenia jest do wykonania w świecie krzywd, terroru i gwałtu. Wezwanie, by nie tylko siedem, lecz 77 razy przebaczyć (Mt 18,22) wydaje się ponad ludzkie siły, a już na pewno nie nadaje się na wskazówkę dla polityki karnej państwa. Ale z pewnością jest to symbolicznie sformułowane wezwanie do pewnej postawy w świecie pełnym napięć, przeciwieństw, konfliktów.
W świecie, w którym żyją ofiary i kaci, ale też ubodzy i bogaci, chorzy i zdrowi – oraz wiele innych bied i nierówności, jakże nieraz bolesnych i dokuczliwych. Tego nie da się przekreślić ani zlikwidować, z tym trzeba żyć – co wcale nie znaczy, by biernie się poddać i nic nie robić. Człowiek biedny, chory, upośledzony – to dla nas wezwanie. Także ten, co ma wykrzywioną wolę i jest po prostu zły, „ogólnie” czy może też w krzywdach nam wyrządzonych, to dla nas – chrześcijan – wezwanie do rachunku sumienia (czy nie zachowujemy się faryzejsko) i szansa. Bo nasze chrześcijaństwo, więcej – człowieczeństwo, sprawdza się właśnie w takich sytuacjach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego