Czy jesteście przekonani, że śmierć to koniec człowieka?
Znowu odwiedziłem moich przyjaciół agnostyków. Tym razem na tapecie znalazł się cud potrzebny do beatyfikacji Jana Pawła II. „Po co wam ten cud? Był porządny facet, z waszego punktu widzenia święty, po co jakieś średniowieczne cudowności?”.
Na pytanie pytaniem: Czy jesteście przekonani, że śmierć to koniec człowieka? „Nooo, wiesz, coś w tej waszej wierze w wieczność jest”. Dobrze. Zatem zgadzacie się na to coś. Jest więc płaszczyzna dyskusji. Czy to coś jest materialne, czy duchowe? „Materialne nie jest, bo materia kończy w grobie”. Dobrze, zatem duchowe, a przynajmniej niematerialne i nie mieści się w ramach naszej czasoprzestrzeni. Czy człowiek wchodzi w to automatycznie, czy musi do tego jakoś dojrzeć? „To już twoja metafizyka. Jeśli coś jest, to musi rządzić się jakimiś prawami.
Ale skoro chodzi o człowieka, to niewykluczone, że musi dojrzewać”. Świetnie. Jeden dojrzewa krócej, drugi dłużej. Przystali na to. Ciągnąłem dalej mój wywód: Kto dłużej dojrzewał? Ten wasz sąsiad, co to się rok temu zapił, czy Jan Paweł? „Jak możesz!”. Agnostycy oburzyli się takim zestawieniem. Zrozumiałem, że jednak Jan Paweł jest dla nich niekwestionowanym Kimś. „No dobrze, wiemy, o co ci chodzi. Że Jan Paweł – jeśli coś po tej drugiej stronie jest – nie musiał dojrzewać, bo na ludzką miarę był doskonały. Niech więc przemówi jakimś cudem”.
No i o to chodzi! My nie czekamy na żadne średniowieczne cudowności, tylko staramy się w naszej logice wiary o konsekwencję myślenia. Przerwał mi najmłodszy: „Szkoda, że nie staracie się o konsekwencję postępowania”. Ubodło mnie to tym boleśniej, że miał rację. Z tą konsekwencją postępowania to rzeczywiście różnie bywa. Spokojnie odpowiedziałem: „Wiem, masz rację. Ale są tacy, którzy są konsekwentni. Masz nam za złe, że ogłaszamy ich świętymi?”.
Za złe nie miał, ale miał wątpliwości, czy się aby czasem nie mylimy. Nie przekonałem go ani wnikliwością procesu beatyfikacyjnego, ani obecnością tak zwanego advocatus diaboli, ani naszym oczekiwaniem na cud. Czy jednak można agnostyka przekonać tak do końca? Chyba nie.
Sądząc z przebiegu krótko tu streszczonej rozmowy, pomyślałem sobie, że tak naprawdę to oni nie są agnostykami. Może kiedyś byli? A może to taki ich styl bycia? A może metoda szukania prawdy? Janie Pawle! To oni czekają na cud!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów