Nawet przy najlepszych chęciach nie wprowadzi się pełnej sprawiedliwości. Nikt trzeźwo myślący nie oczekuje takiej. Wystarczyłaby dostateczna, czyli taka, która nie krzywdzi nikogo
Co decyduje o słuszności ustroju państwa i jego prawa? Platon nie miał wątpliwości: sprawiedliwość! Sprawiedliwość to, według niego, idea, która konkretyzuje się jako cnota ludzka. Pełnej sprawiedliwości nie osiąga się nigdy, ale można się do niej zbliżyć: państwo jest tym sprawiedliwsze, im bardziej rządzący rezygnują z własnych ambicji i interesów. Koncepcji Platońskiej bliska była myśl polityczna średniowiecza. Wiązała ona mocno sprawiedliwość z prawdą.
Konkretyzowano ją przez rozpisanie poszczególnych praw i obowiązków, w szczególności spoczywających na władzy i na poszczególnych stanach społecznych. Sprawiedliwy był ten, kto je wypełniał. Natomiast sprawdzianem poglądów na sprawiedliwość (czyli na to, czy opierają się one na prawdzie) była osobista asceza – tylko wtedy głoszący swe poglądy mógł uchodzić za wiarygodnego. Koncepcja średniowieczna była w założeniu idealistyczna, ale przecież ludzie ówcześni mieli oczy otwarte i widzieli, że realia często odbiegają od ideałów. Papież Grzegorz VII powiedział przed śmiercią: „Umiłowałem sprawiedliwość i znienawidziłem bezprawie, dlatego umieram na wygnaniu”.
Chrześcijanie patrzeli jednak na świat i na jego sprawiedliwość z perspektywy wieczności. Trzeźwo zdawali sobie sprawę z tego, że w pełni sprawiedliwy jest tylko Bóg, który jako Pan dziejów wymierzy na końcu każdemu nagrodę lub karę.
Państwo nowożytne, świadome swych zadań odnośnie do pilnowania sprawiedliwego porządku społecznego, rychło dostrzegło, że jego możliwości są nader ograniczone, a to dlatego, że ludzie żywiąc różne przekonania o sprawiedliwości, walczą o nią między sobą. Jeśli więc ludzie nie umieją porozumieć się co do sprawiedliwości, państwo staje wobec alternatywy: sprawiedliwość lub pokój. I wybiera pokój, a społeczeństwu narzuca własne rozumienie sprawiedliwości, stanowiąc ustawy ustalające, co i jak ma być. Państwo stało się instancją rozstrzygającą o sprawiedliwości.
Państwo – to znaczy rządzący, a to zaś znaczy dziś: partia polityczna, która uzyskuje większość parlamentarną i obejmuje władzę wykonawczą. W wyniku wyborów dochodzą do władzy ci, co zdołali przekonać wyborców, że ich rządy będą „bardziej sprawiedliwe” i zapewnią „więcej sprawiedliwości”. Co znaczy, że będzie to sprawiedliwość wedle wyobrażeń rządzących. W państwie demokratycznym wolno dyskutować o sprawiedliwości, można mieć różne jej wyobrażenia, ale realizowana będzie sprawiedliwość zwycięska. Po wyborach nie wymaga ona już uzasadnienia, argument rozstrzygający brzmi „wygraliśmy wybory, wprowadzamy w czyn wolę większości”.
Nawet przy najlepszych chęciach nie wprowadzi się pełnej sprawiedliwości. Nikt trzeźwo myślący nie oczekuje takiej. Wystarczyłaby dostateczna, czyli taka, która nie krzywdzi nikogo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego