Po co więc ta cała robota? Jak to, po co? Kiedyś Babcia myła mnie
Byłem wtedy w pierwszej klasie. Mama podeszła do mnie z niepewną miną. „Nie masz już Babci” – powiedziała. Nie miałem pojęcia, o co chodzi. W czasie pogrzebu też nie. I nie miałem pojęcia, ile przeżyła ta moja Babcia – matka dzieci, które walczyły za Ojczyznę. Grób Babci był miejscem dorocznych spotkań rodziny. Po kilkudziesięciu latach stary krzyż przerdzewiał. Zamówiłem nowy nagrobek. Prosty, łatwy w utrzymaniu.
I co jakiś czas pakuję do samochodu bańki z wodą, szczotkę i resztę narzędzi. Jestem sam. Z Babcią, którą pamiętam jak przez mgłę. I którą podziwiam coraz bardziej. Niedawno znowu tam byłem. Myję płytę pomnika. Za ogrodzeniem, na przykościelnym placu, jeździ rowerkiem jakiś dzieciak. Wygląda na tyle lat co ja wtedy. „Co robisz?”. Myję pomnik. „Czyj?”. Mojej babci. „Ja też mam babcię”. I pojechał. Za chwilę wrócił. I dalej mnie przepytywał na temat babci, samochodu i paru innych spraw. Zniknął za rogiem. „Jedź i nie wracaj” – mruknąłem, bo chciałem mieć spokój.
Ale mały znowu wyrósł jak spod ziemi. „I co? Umyłeś już babcię?”. Rozbawił mnie tym pytaniem. I nie tylko rozbawił. Wywołał cały potok refleksji. No bo właściwie to miał rację. Myłem granitową płytę nie dla jej kamiennego połysku. Jechałem kilkadziesiąt kilometrów i myłem ze względu na Babcię. Starałem się to zrobić porządnie – z całą świadomością, że po najbliższym deszczu z mojej pracy śladu nie będzie. Po co więc ta cała robota? Jak to, po co? Kiedyś Babcia myła mnie. Po pytaniu malca, przecierając płytę grobowca, jakoś inaczej trzymałem ściereczkę. Przecież Babcia... I jej życie. Jeden syn zginął w walkach o Lwów w 1919 (Cmentarz Orląt, kwatera I, pierwszy rząd).
Drugi – rok później w wojnie bolszewickiej. Trzeci (mój Tato) ranny. Kolejny – zakatowany w sowieckim więzieniu. Dwie córki wywiezione na Sybir. I trzeba było zostawić Lwów, i jechać w obce strony, o których nigdy przedtem nie słyszała. Dobrze, że choć jedna z córek zdążyła wrócić z Sybiru (cud?) przed śmiercią swej mamy – mojej Babci. Warto umyć taką Babcię. Dobrze, że nie mam tam nikogo, kto by mnie wyręczył. Mogę co jakiś czas zrobić to osobiście. I popatrzyć na cmentarz, na groby, na wszystkie babcie nie okiem proboszcza, ale wnuka. Mały znowu wrócił, stanął jak wryty. „Ty się modlisz?” Cały czas – odpowiedziałem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów