1. Niepokój Józefa wynika z tego, że był człowiekiem „sprawiedliwym” (prawym). Przyzwoitość ma swoją cenę. Gdyby był draniem, nie przejmowałby się, umyłby ręce jak Piłat. To w końcu nie była jego sprawa.
Ktoś Inny mu nieźle namieszał i pokrzyżował małżeńskie plany. Ile naszych zmartwień wynika z tego, że jesteśmy (chcemy być) prawi, czyli szukamy rozwiązania w zgodzie z Bogiem. To prawda, że Pan Bóg mógłby czasem jaśniej tłumaczyć, o co Mu chodzi. My też mamy swoje nieprzespane noce, w czasie których zmagamy się ze sobą, z sumieniem, z Bogiem, szukając światła dla dobrej decyzji. Może tak musi być? Bo czy właśnie w tych trudnych chwilach nie odkrywamy, że Bóg traktuje nas jak partnerów, a nie jak chłopców na posyłki?
2. Bibliści męczą się z tym, by zrozumieć, co właściwie kombinował Józef. Czy Maryja powiedziała mu o swoim zwiastowaniu, czy nic o tym nie wiedział, a po prostu zauważył ciążę? Czy chciał ratować siebie czy swoją wybrankę? Bał się bardziej o nią, czy o siebie? A może wcale nie musimy tego wszystkiego wiedzieć. Nieraz nie rozumiemy samych siebie. Nie wiemy, czy stając przed jakimś trudnym wyzwaniem, zależy nam bardziej na sobie czy na innych. Współczując zmaganiom Józefa, można spróbować zajrzeć w głąb własnych lęków o przyszłość. Jak to będzie, czy to się ułoży, czy dam radę, czy się nie skompromituję itd.? Ileż tych pytań. Józef podejmuje decyzję, uznając, że tak będzie najlepiej dla Maryi. W życiu najważniejsze są decyzje. Brak decyzji jest najgorszą decyzją. Józef otrzymał światło dopiero wtedy, gdy sam coś zdecydował. To ważna podpowiedź. Uczymy się wybierać, wybierając. Nawet błędnie.
3. „Nie bój się”. Powołanie Józefa staje się jasne: ma wziąć do siebie małżonkę, czyli być jej mężem. „Nadasz Synowi imię” – nadawanie imienia dziecku było przywilejem ojca, czyli ma być dla Jezusa ojcem. Bóg jest konkretny, świętość to jest konkret, a nie bujanie w obłokach. Człowiek boi się zadań, to jasne, ale musi być silniejszy od lęku.
4. Józef nic nie mówi, działa. „Zbudziwszy się ze snu, uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański”. Zaufał Bogu, zaufał Maryi. Ile dzisiaj gadających głów, ile facetów obiecujących złote góry, użalających się nad sobą. Brakuje tych, którzy robią to, co do nich należy. Bez komentarza, po prostu, bo tak trzeba. Jak dałaby sobie radę Maryja bez sprawiedliwego Józefa? Ile w moim życiu słów, a ile czynów?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Tomasz Jaklewicz