Piotr często zawodził Jezusa. A Chrystus zamiast karać, okazywał mu jeszcze więcej miłości.
Chrystus powołuje apostołów, tym razem już po zmartwychwstaniu, zupełnie jakby wszystko musiał zacząć od początku. Zdaje się, że apostołowie wrócili do starych nawyków, zamiast ludzi zaczęli łowić ryby. Jakże łatwo odejść od powołania i wrócić do starych nałogów. Ilekroć czytam ten fragment, zawsze myślę o żarzących się węglach, na których Jezus ułożył 154. rybę. Tylko dwa razy w Ewangelii Jana mowa jest o żarzących się węglach: kiedy Piotr spotyka Jezusa po zmartwychwstaniu oraz na podwórzu pałacu Kajfasza, gdy Piotr ogrzewa ręce nad rozpalonymi węglami. Wtedy wyparł się Jezusa i jakichkolwiek z Nim więzi. Chcąc zrozumieć, jaki jest głęboki sens tego żaru, który dwa razy pojawił się pomiędzy Piotrem a Jezusem, sięgnąłem do 12 rozdziału Listu do Rzymian: „Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód – nakarm go. Jeżeli pragnie – napój go. Tak bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz nad jego głową. Nie daj się zwyciężyć złu, lecz zło dobrem zwyciężaj”. Słowa te odsłaniają duchowy sens tych węgli. Piotr często zawodził Jezusa. Dezercja z misji, porzucenie daru Chrystusowego, zlekceważenie łaski nie muszą być wyraźnym buntem.
Chrystus zamiast karać, okazywał Piotrowi jeszcze więcej miłości. Piotr się Go wypiera przy ogniu, a Jezus zapewnia mu obfity połów i częstuje upieczonym pokarmem. Byłoby mi bardzo trudno przyjąć jakikolwiek dar od osoby, której się wypierałem albo ją wprost zdradziłem. Bardzo trudno jest przyjąć miłość od kogoś, kogo się nieustannie rani. Sumienie człowieka pali jak żar, gdy zamiast spodziewanej kary, otrzymuje się jeszcze więcej miłości. Właśnie taki jest nasz Bóg w Chrystusie Jezusie. Zwyciężający nie tylko śmierć, ale też naszą złość w sposób nieoczekiwany, ofiarujący przebaczenie tam, gdzie zawiedliśmy wiele razy i zlekceważyliśmy Jego miłość.
Powiedzieć, że Jezus jest dobry, to za mało. Powiedzieć, że jest wspaniałomyślny, również brzmi skromnie. Nie potrafię znaleźć słowa, które w pełni oddałoby charakter odniesienia, jakie Jezus ma choćby do mnie. Nie wiem, czym dla innych kapłanów jest Rok Kapłański, ale dla mnie jest żarzącym się ogniskiem wewnątrz mnie – płonącymi węglami w moim sercu. List do Hebrajczyków mówi, że „Bóg jest ogniem pochłaniającym”. Rozumiem, że dla człowieka takiego jak Piotr, albo ja, straszną rzeczą będzie spotkać się z najczystszą miłością, jaka płonie w sercu Boga. Ezechiel opisując rydwan obecności Boga, widział wewnątrz niego „coś jakby węgle żarzące się, z których wystrzeliwały błyskawice blasku”. Błyskawice przebaczenia, a nie gniewu. Co działo się w sercu Piotra, który stał nad węglami rozżarzonymi i wpatrywał się w rozpalone źrenice Jezusa? Zapewne płonęła w nim wdzięczność oraz wstyd. Zupełnie jasne staje się dla mnie, dlaczego zaraz potem Jezus pytał go trzykrotnie o miłość.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Augustyn Pelanowski OSPPE