Święty tygodnia O. Maksymilian Maria Kolbe Myśl: Jego imię dobrze go opisuje: maksymalne życie, maksymalna śmierć.
Najbardziej znanym epizodem jego życia jest śmierć. W fabryce śmierci, w Auschwitz, ojcu Kolbemu udało się uczynić ze swojej śmierci gest dający życie. Po ucieczce jednego z więźniów hitlerowcy skazali 10 innych na śmierć głodową. Był wśród nich Franciszek Gajowniczek, który osierociłby żonę i dzieci. O. Maksymilian poprosił o zamianę miejsca ze współwięźniem. Konał 2 tygodnie bez pokarmu i wody. Wreszcie 14 sierpnia 1941 roku oprawcy dobili go trucizną.
Ojciec Kolbe zasługuje na to, by pamiętać także o jego życiu. Pochodził z prostej i pobożnej rodziny. Urodził się w Zduńskiej Woli w 1894 r. Na chrzcie otrzymał imię Rajmund. Pod wpływem misji prowadzonych w jego parafii wstępuje do niższego seminarium franciszkańskiego we Lwowie. W 1910 r. rozpoczyna nowicjat u franciszkanów konwentualnych (tych w czarnych habitach). Studiuje w Krakowie i w Rzymie. W wolnych chwilach projektuje pojazd kosmiczny, który nazwał eteroplanem. Robi doktoraty z filozofii i teologii. W Rzymie zakłada Rycerstwo Niepokalanej – stowarzyszenie, które miało przeciwdziałać akcji antykatolickiej oraz nawracać wrogów Kościoła. Przyjmuje święcenia kapłańskie, potem wraca do kraju. Zaczyna wydawać miesięcznik „Rycerz Niepokalanej”.
Przełożeni mają z nim problem – jest zbyt aktywny. Maksymilianowi wszędzie jest za ciasno. Wtedy książę Jan Drucki-Lubecki podarowuje mu ziemię pod Warszawą. Tam o. Kolbe buduje Niepokalanów, który stanie się wkrótce największym klasztorem świata. Ale Maksymilianowi i tego mało. W 1930 r. wyrusza do Japonii. W trzy miesiące po przyjeździe ma już własną drukarnię i dom. Wydaje „Rycerza” po japońsku, zakłada japoński Niepokalanów. W 1936 r. wraca do Polski, zostaje przełożonym Niepokalanowa. W 1939 r. mieszka tam 700 zakonników i nowicjuszy.
„Rycerz” osiąga nakład, o którym współczesne pisma mogą tylko pomarzyć: 750 tys. Maksymilian zakłada radiostację, buduje elektrownię, myśli o lotnisku, planuje uruchomić produkcję filmów chrześcijańskich, marzy mu się telewizja. Wojna kładzie kres tym planom. Maksymilian może imponować. Zadziwia rozmachem, energią, pomysłami. Chciał głosić Ewangelię na wszelkie sposoby, wszędzie. Pewnie nie przypuszczał, że przyjdzie mu ją głosić także w piekle obozu. Maksymalne życie, maksymalna śmierć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz