Czytając fragment Ewangelii o dobrym pasterzu, przypominają mi się słowa znanej pieśni „Pan jest pasterzem moim, niczego mi nie braknie”.
W Starym Testamencie Bóg jest przedstawiony jako pasterz swego ludu, który w ostatecznych czasach da przewodnika duchowego – pasterza z własnego wyboru.
Jezus mówiąc, że jest pasterzem („Ja jestem dobrym pasterzem...”), przypisuje sobie godność Mesjasza, ponieważ prowadzi wiernych do Ojca, karmi ich swoim słowem, naraża swoje życie w obronie swego ludu, opiekuje się nim i ostatecznie zbawia przez swoją śmierć i zmartwychwstanie. Jego owce to ci ludzie, którzy uwierzyli w Niego, odkryli w Nim Boga, rozradowali się, bo okazał się ich Zbawicielem.
Na kartach Nowego Testamentu, jak wiadomo, idea oddania życia jest rozwijana stopniowo: po pierwsze w obrazie pasterza oddającego życie za owce, po drugie przez utożsamienie się Jezusa z tym obrazem, by dojść do podkreślenia całkowitej dobrowolności i całkowicie oddać swoje życie w ręce Ojca. Owocem zaś tej dobrowolnej miłości i bezwarunkowej ofiary jest zbawienie. Nas wszystkich.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Rozważa Katarzyna Talarek, filolog języka polskiego, bibliotekarz, mieszka w Rybniku (not. jk)