Jezus nie jest światopoglądem. Dla mnie Jezus jest Osobą i chcę innych do Niego przyprowadzić.
Mój ostatni felieton poświęcony tematowi spowiedzi dzieci wywołał pewną dyskusję, do której chciałbym się ustosunkować. Choć wymiana zdań toczyła się na Facebooku wśród moich znajomych, którzy od czasu do czasu wywoływali mnie do zajęcia stanowiska, nikt nie napisał do mnie w tej sprawie prywatnie. Z zasady nie podejmuję dyskusji w mediach społecznościowych, ponieważ nie mam na to czasu, a doświadczenie przekonuje mnie o nikłej ich owocności.
Ku mojemu zaskoczeniu najwięcej kontrowersji wzbudził fragment zdania: „…doprowadzenie dzieci do Chrystusa jest powołaniem ich rodziców”. Komuś podejrzane wydało się już samo słowo „doprowadzenie” – jakoby sugerujące, że dzieciom odbiera się wolność wyboru. Słowo to można zastąpić zwrotem „przyprowadzają do Chrystusa” lub „towarzyszą dzieciom w drodze do Chrystusa”. Być może w taki sposób lepiej byłaby wyrażona myśl, którą za dokumentami Soboru Watykańskiego II starałem się przekazać. Trudno mi jednak zgodzić się z konsekwencjami, jakie wyciągane są z krytyki tego słowa. Okazuje się bowiem, że zdaniem niektórych moich polemistów rodzice mogą jedynie uczyć dzieci stawiać pytania, nie dając gotowych odpowiedzi. Trudno wyobrazić sobie koherentny system wychowawczy lub nawet spójną postawę wychowawczą, która konsekwentnie trzymałaby się tej zasady. Można przekonać się o tym, uczciwie przypatrując się własnemu życiu. Nie twierdzę, że wolność nie jest jedną z naczelnych wartości w życiu ludzkim i w procesie wychowywania, jednak nie możemy jej sprowadzić do dania dzieciom wolnego wyboru. Pomiędzy daniem im całkowitej wolności a zmuszaniem ich do czegoś istnieje cała gama zachowań, które nie naruszają godności ludzkiej.
Być może słowo „doprowadzić” wywołało niepokój, ponieważ skojarzyło się z narzucaniem światopoglądu. Tylko że Jezus nie jest światopoglądem. Dla mnie Jezus jest Osobą i chcę innych do Niego przyprowadzić. Apostoł Andrzej, kiedy spotkał Jezusa i przekonał się, że On jest Mesjaszem, poszedł do swojego brata Piotra i „przyprowadził go do Jezusa” (J 1,42). •
o. Wojciech Surówka OP