Parę lat temu przeżywałam kryzys. Nie żyłam wtedy wiarą. Chodziłam do pracy, którą bardzo lubiłam, spotykałam się z ludźmi. Natomiast noce były pełne cierpienia i bólu.
W czasie jednej z nich, zaczęłam po prostu wołać „Panie, Mateńko, pomóż”. Wtedy spłynęło na mnie ciepło i pokój. Doświadczyłam tego fizycznie, to było jakby ktoś niespodziewanie do mojej duszy wlał ciepłą, kojącą wodę.
Zeszłego roku latem wzięłam udział w Międzynarodowym Festiwalu Młodych w Wolborzu, organizowa-nym przez Wspólnotę Chemin Neuf. Tam ofiarowałam swoje życie Panu, przyjęłam chrzest w Duchu Świętym. Zrozumiałam, że On pragnie mojego szczęścia. Im bardziej się na Niego otwieram, tym więcej od Niego dostaję.
Zrozumiałam, że wcześniej żyłam w wielkim hałasie. Ten hałas to był chaos we mnie – problemy, niepokoje, grzechy. Zaufałam i zaczęła się w moim życiu prawdziwa cisza, czyli pokój, har-monia, radość, miłość. Ta cisza jest piękna. Można słyszeć i żyć tak naprawdę w świecie ciszy lub nie słyszeć i żyć w wielkim hałasie. Bóg jest piękny. Nie wyobrażam sobie życia bez Niego. Wiem, że chcę iść za Nim. On jest moją życiową pasją.
not. jk
Oglądaj również „Słowo na niedzielę” w TVP 2 w sobotę 12 lipca o godzinie 23.50
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Rozważa Anna Gronowska