Nasze życie nie jest w rękach ślepych sił, ale kochających dłoni Boga. Kiedy dopada nas wybór Boga, nie wolno dezerterować.
Św. Maciej pojawia się już w pierwszym rozdziale Dziejów Apostolskich. Pojawia się i zaraz znika. Resztę jego życia dopowiada już tylko tradycja. Ale jego wejście do grona Dwunastu niejako z „ławki rezerwowej” jest epizodem, który mówi coś bardzo ważnego o młodym Kościele, o tym, jak sami Apostołowie rozumieli swoją misję. Po zdradzie i tragicznym końcu życia Judasza Apostołowie uznali, że jego miejsce powinien zająć ktoś inny. Całą sprawę przedstawia i wybory przeprowadza św. Piotr, co wskazuje, że jego miejsce w kolegium apostolskim jest wyjątkowe.
Można powiedzieć, że zaczyna sprawować w młodym Kościele obowiązki pierwszego pasterza. Piotr mówi do zebranej wspólnoty. „Trzeba więc, aby jeden z tych, którzy towarzyszyli nam przez cały czas, kiedy Pan Jezus przebywał z nami, począwszy od chrztu Janowego aż do dnia, w którym został wzięty od nas do nieba, stał się razem z nami świadkiem Jego zmartwychwstania” (Dz 1,21–22). Te słowa świadczą o tym, że Apostołowie od samego początku pojmowali swoje za-danie jako urząd, który ma być przekazywany dalej.
Sposób wyboru Macieja na Apostoła drogą losowania może nas nieco szokować. Trzeba jednak uwzględnić, że rozstrzyganie trudnych spraw drogą losowania było obyczajem powszechnym, obecnym także w Starym Testamencie (Wj 28,15–30). Dzieje Apostolskie podają: „Postawiono dwóch. Józefa, zwanego Barsabą, z przydomkiem Justus, i Macieja. I tak się pomodlili: »Ty, Panie, znasz serca wszystkich, wskaż z tych dwóch jednego, którego wybrałeś, by zajął miejsce w tym posługiwaniu i w apostolstwie, któremu sprzeniewierzył się Judasz, aby pójść swoją drogą«.
I dali im losy, a los padł na Macieja. I został dołączony do jedenastu apostołów” (Dz 1,23–26). Apostołom towarzyszy świadomość, że każde powołanie w Kościele jest ostatecznie wyborem samego Boga. Nie wiemy, jak potoczyły się dalsze losy apostoła Macieja. Ponoć miał głosić najpierw Ewangelię w Judei, potem w Etiopii, wreszcie w Kolchidzie. Jedne przekazy mówią o jego śmierci męczeńskiej w Jerozolimie, inne twierdzą, że św. Maciej zmarł śmiercią naturalną około roku 50.
Wątpię, żeby św. Maciej, podążając za Jezusem, przypuszczał, że kiedykolwiek dołączy w tak niezwykłych okolicznościach do grona Dwunastu. Bóg zaskakuje. Kto wiernie idzie za Jezusem, niejednokrotnie zostaje zaskoczony wyborami Boga. Słowa: „a los padł na Macieja” stały się wręcz przysłowiowe. Nasze życie nie jest w rękach ślepych sił, ale silnych, kochających dłoni Boga. Kiedy dopada nas wybór Boga, nie wolno dezerterować.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz