Apostoł się wygłupił, wyskoczył jak… Filip z konopi. Czytając o nim, słyszę wyraźnie: Marcinie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Boli.
Kłopotliwa sytuacja. Zewsząd napierają tłumy, głośno domagając się czegoś do jedzenia. Żartowanie z takimi ludźmi grozi śmiercią lub trwałym kalectwem. Jezus widząc, co się święci, pyta Filipa: „Skąd kupimy chleba, by się posilili?” – Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, by każdy z nich mógł choć trochę otrzymać – racjonalnie wypala apostoł. Chwilę później biegnie zdumiony ku głodnemu tłumowi z kawałkiem chleba i rybki. Czy czuje się upokorzony? Mógł się domyśleć, że Jezus chciał sprawdzić jakość jego zawierzenia. W Biblii czytamy przecież: „A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić”. Apostoł się wygłupił, wyskoczył jak… Filip z konopi. Okazał się niedowiarkiem. Innym razem z błyskiem w oku zawołał: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy”. I znów usłyszał słowa, które podziałały na niego jak kubeł zimnej wody. – Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? – Zakłuło go serce. Jeszcze Go nie rozpoznał?
W Ewangeliach porusza mnie droga do wiary. Przechodzą ją wszyscy apostołowie. Piotr, widząc po raz pierwszy Jezusa krzyczy: „Odejdź!”, upomina Go na boku i słyszy: „Zejdź mi z oczu szatanie”; tonie na środku jeziora; smacznie śpi na górze Tabor i w Ogrójcu, oburza się: „Nie będziesz mi nóg umywał!”, trzykrotnie zapiera się Mistrza. Zostaje Skałą. Podobną drogę przebył Filip. Szedł nią tak długo, aż rozpoznał logikę Pana Boga. Słysząc absurdalne zdanie: Idź na drogę, która prowadzi z Jerozolimy do Gazy: jest ona pusta – wstał i poszedł. Nie zadawał zbędnych pytań.
Skoro kilka chlebów wystarczyło, by nakarmić zgłodniały tłum, może coś wydarzy się i na pustej drodze? Spotkał na niej etiopskiego dworzanina. Ochrzcił go, a gdy wychodzili z wody: „Duch Pański porwał Filipa i dworzanin już nigdy go nie widział”. Genialne zdanie! Filip zostaje porwany. Przypomina to inną biblijną opowieść. Gdy Daniel znalazł się w jaskini pełnej lwów, nieznany bliżej prorok Habakuk przygotował sobie właśnie polewkę i rozdrabiał w naczyniu chleb. „Nagle anioł ujął go za wierzch głowy i niosąc za włosy, przeniósł go do Babilonu na skraj jamy z prędkością wiatru”. Prorok nakarmił swą zupą Daniela.
Spotkałem kilka osób porwanych przez Ducha. Wychodzili na puste drogi, kompletnie nie wiedząc, co na nich zastaną. Po wniebowstąpieniu Pana Filip pełen ognia ruszył do Azji Mniejszej. Zginął w Hierapolis na krzyżu przypominającym literę T. Czytając o nim, słyszę wyraźnie: Marcinie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Boli.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz