Bóg nie odpowiada na wszystkie nasze pytania. Uczy nas żyć i iść do przodu razem z naszymi pytaniami.
Kiedy odprawiam pogrzeb, wybieram najczęściej ten fragment Ewangelii: „Niech się nie trwoży serce wasze”. Bije z tych słów jakieś ciepło, pociecha, ukojenie. Ale zaraz potem to trzeźwiące pytanie: „wierzycie w Boga?”. Jeśli tak, to posłuchajcie dalej. A jeśli nie…, to właściwie nie mam nic więcej do powiedzenia, poza zaproszeniem: „uwierzcie!”.
Uderza mnie niefrasobliwość apostołów, jakieś ich zagubienie. „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?” – pyta mój szlachetny imiennik. To pytanie stawia podczas Ostatniej Wieczerzy. A więc to już finisz Jezusowej szkoły. A Tomasz nadal niewiele rozumie, jakby nie odrobił zadanej lekcji. „Panie Jezu, o co Ci właściwie chodzi?”. Jakież to nam bliskie!? Tak, wiem, potrzeba dziś wiary odważnej, klarownej, uzasadnionej, pewnej. Zgoda, ale nawet idąc wiernie za Jezusem, człowiek nie zawsze wszystko pojmuje. I nieraz pyta jak apostoł: „Panie, gdzie jest ta właściwa droga?”.
Wiele spraw jeszcze nie wiemy, nie rozumiemy. „Widzimy jakby w zwierciadle, niejasno… Poznaję po części…’” – pisze św. Paweł. Bóg nie odpowiada na wszystkie nasze pytania, nie tłumaczy nam wszystkiego. Uczy nas żyć i iść do przodu razem z naszymi pytaniami. Odpowiedzi pojawiają się stopniowo. W drodze. Bożej Prawdy nie znajduje się samym intelektem, ale życiem. Podążając za Jezusem, czyli próbując żyć tak jak On. Pokornie, ufając Ojcu bardziej niż sobie samemu. Kiedy patrzymy wstecz na przebytą drogę, z perspektywy lat, odkrywamy nieraz sens poszczególnych wydarzeń, lepiej rozumiemy, o co chodziło Panu Bogu. Kiedy patrzymy przed siebie, wiele spraw jest wciąż niejasnych. Tak jest i tak ma być.
Filip pyta Jezusa: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy”. To pytanie też jest nam bliskie. Któż z nas nie chciałby zobaczyć Boga? Może tak jak Apostoł patrzymy nie tam, gdzie trzeba. Szukamy Boga gdzieś daleko, a On jest bliżej nas, niż się nam wydaje. „Tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca”. Czy Jezus nie mówi tych słów i do mnie? Ile już lat jestem w Kościele? Jak długą przebyłem drogę z Jezusem? Ile spowiedzi, Komunii św., kazań, rekolekcji, modlitw, natchnień, spotkań…? Może tak jak Filip oczekujemy czegoś niezwykłego, wyjątkowego, a nie rozpoznajemy Boga obecnego w codzienności?
Jesteśmy w drodze. Idziemy do pełni prawdy, do pełni życia. Chrześcijanami stajemy się całe życie. Nasz Bóg nie jest tylko Bogiem z nami, jest także Bogiem przed nami. Idziemy do Domu, w którym dla każdego z nas czeka miejsce. Pewnie do samego końca będziemy pytać jak Tomasz, jak Filip: „Panie, nie wiemy, nie znamy, nie zrozumiemy, pokaż nam Ojca, daj więcej światła”. Najważniejsze, żeby nie ustać w drodze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opnie - komentarz Tomasz Jaklewicz