Ludzie pobożni nie zgłaszają zażalenia do nieba na kiepskie urządzenie tego świata. Widzą dobro w najmniejszych rzeczach. Czasem płaczą, ale szybko ocierają łzy.
Czym jest świętość? Trzeba przypatrzeć się świętym. Ich biografie bywają naprawdę fascynujące. Święci nie spadli z nieba, żyli na tej ziemi. Żyli prawdziwym ludzkim życiem, pełnym radości i cierpienia. Tyle że z wyboru, świadomie żyli pobożnie, czyli po Bożemu. Tacy pobożni ludzie żyją także dziś, wśród nas, w rodzinie, w sąsiedztwie. Może chodzili z nami do klasy, może mieszkają w naszym bloku, na naszej ulicy, w naszym kościele…
Jak ich rozpoznać? Nie tak prosto, bo święci wcale nie myślą o sobie, że są święci. Ludzie pobożni uważają siebie raczej za grzeszników. Nie lubią zamieszania wokół własnej osoby, nie roszczą sobie prawa do nagrody, są niesamowicie skromni.
Jest w nich jakiś żar serca. To ludzie, którym zawsze się chce. Nie narzekają. No, może od czasu do czasu zwierzają się komuś bliskiemu, że jest ciężko. Jednak ich gorliwość w czynieniu dobra nigdy nie ustaje.
Pobożni to ludzie mądrzy. To nie tyle kwestia inteligencji czy wykształcenia, ale raczej czystości serca. Patrzą na swoje sprawy i na świat świadomi, że ponad wszystkim jest dobry Bóg, to Jego spojrzenie pozwala widzieć rzeczy właściwie. Panują nad sobą, czy raczej zarządzają swoim życiem w imieniu Boga.
Ludzie pobożni żyją w obecności Boga. Zaciskają dłonie na różańcu, przed snem klękają wiernie przy łóżku, mają swoje ulubione miejsce w kościele. Modlitwa jest dla nich jak łyk świeżej wody, jak powietrze konieczne do życia.
Cokolwiek robią, jest w tym jakiś blask. Krojenie chleba, zamiatanie liści na ulicy, przewijanie dzieci, wbijanie zastrzyków, rozpalanie ognia w piecu... Proza życia staje się ich drogą do Boga. Nie zgłaszają zażalenia do nieba na kiepskie urządzenie tego świata. Żyją bez pretensji, że zasłużyli na lepszy los. Widzą dobro w najmniejszych rzeczach i dlatego są wdzięczni. Potrafią się cieszyć wschodem i zachodem słońca. Nie dopada ich zgorzknienie. Czasem płaczą, ale szybko ocierają łzy. Ludzie pobożni mają świadomość powinności, obowiązków, których nie można opuścić. Nie zdezerterują. Wiedzą, co to wierność. Żyją dla innych. Tego im nikt nie musi tłumaczyć. To dla nich oczywiste jak dwa razy dwa to cztery.
Pisał ks. Jan Twardowski: „najpierw można wyglądać na świętego, ale nim nie być, potem nie być świętym ani na świętego nie wyglądać, aż wreszcie być świętym, ale tak, żeby tego wcale nie było widać – bo dopiero na samym końcu święty staje się podobny do świętego”. W uroczystość Wszystkich Świętych warto pomyśleć o świętych. I o tym, że ja też mogę być w końcu podobny do świętego…
Jeśli tylko pozwolę na to Bogu, bo to ON, nie ja ma tu więcej do zrobienia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz