Maria Magdalena to dla mnie najważniejsza postać w tym fragmencie Ewangelii. Była przecież winna grzechu o randze zbrodni. Maria Magdalena przyjęła wybaczenie, uwierzyła.
Stało się wówczas to, co uważam za najpiękniejsze w jej życiu, gdy nie mówi do Jezusa „Rabbi”, tylko „Rabbuni”, czyli zdrobniale, z wielką wdzięcznością. Często zapominamy o wdzięczności, rzadko ją okazujemy, co doprowadza mnie do szału. Dlatego na wdzięczność zwracam szczególną uwagę w czasie Wielkanocy.
To jest cudowne w naszej wierze, że moje winy mogą być darowane. Ja zawiniłem, zgrzeszyłem, ale Chrystus mnie nie odrzucił. Zresztą nie znalazłem takiego akapitu w Ewangelii, żeby On kogoś odrzucał. To mi daje nadzieję, siły do życia, bo ja, nie oszukujmy się, jestem już prawie po „drugiej stronie”… Niedługo spotkam się z Bogiem twarzą w twarz. U końca mojego życia też chciałbym powiedzieć: „Rabbuni, przebacz mi”, i to będzie zmartwychwstanie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Janusz Zakrzeński, aktor filmowy, grał m.in. w „Nad Niemnem”, „Czarnych chmurach” i serialu „M jak miłość”