Maryja jest tuż po Zwiastowaniu, czyli objawiono Jej, że będzie matką Zbawiciela.
Zamiast przejmować się swoją niezwykłą godnością i wielkością, idzie do kogoś, kto może być w potrzebie, choć anioł nie powiedział jej, że Elżbieta potrzebuje pomocy. Maryja poszła do niej z pośpiechem. Ja też często gdzieś pędzę, na przykład do pracy czy do innych spraw, a Ona się spieszyła, żeby komuś pomóc.
Gdy tylko Elżbieta usłyszała pozdrowienie, poruszył się w niej Jan Chrzciciel.
Myślę, że stało się tak, bo była otwarta na słowo. Możemy brać przykład z Elżbiety w przyjmowaniu słowa, także tego pełnego Bożej mocy. Jeżeli Maryja ma być dla nas wzorem, to możemy zastanowić się, czy przez nasze słowa może przychodzić Bóg, albo przez słowa ludzi, którzy są bardzo bliscy. Maryja dobrze znała Elżbietę, były przecież kuzynkami. Nie zdziwiło jej, że ta jest w ciąży. Po prostu to przyjęła.
Jeżeli chcę, żeby Pan Bóg przyszedł do mnie, to idę do kościoła – może doświadczę czegoś w danej Ewangelii? Odprawiam rekolekcje adwentowe, licząc na jakieś doświadczenie. Tymczasem już za chwilę podzielę się opłatkiem z siostrą, z którą czasami się kłócę, z rodzicami, którzy mnie denerwują i może nie oczekuję, że właśnie przez nich we mnie może urodzić się Bóg.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Zofia Sokołowska, kierownik Chóru Pokolenia JPII