Boża łaska urabia świętych z każdego materiału. Porywczego egocentryka przemienia w pokutnika, ironicznego mówcę w cierpliwego tłumacza.
Mawiał, że „jedyną doskonałością ludzką jest świadomość własnej niedoskonałości”. I wiedział, co mówi. Był z natury bardzo pobudliwy. Wobec innych – agresywny i gwałtowny, surowy, ironiczny i obrażający. Wobec siebie samego – wrażliwy na pochwałę, czuły na naganę, zazdrosny i mściwy. Wobec przyjaciół i wrogów uchybił wielokrotnie sprawiedliwości i miłości. A jednak… został świętym. Co dla nas, grzeszników, jest – przyznajmy – pocieszające. Razem ze świętymi Augustynem, Ambrożym i Grzegorzem Wielkim należy do grona wielkich doktorów Kościoła Zachodniego.
Hieronim całe życie był targany sprzecznymi pragnieniami. Odebrał klasyczne wykształcenie w Rzymie. Jego nauczyciel Donatus wprowadził go w świat łacińskich klasyków Cycerona i Wergiliusza. Opanował sztukę słownej polemiki, którą nieraz posługiwał się bezpardonowo. W Rzymie przyjmuje chrzest. Rozpoczyna karierę urzędnika na dworze cesarza w Trewirze. Wkrótce jednak porzuca dworskie życie. Przez dwa lata żyje w pustelni na Bliskim Wschodzie, w okolicach Aleppo w Syrii. Tam mozolnie uczy się języka hebrajskiego. Przyjmuje święcenia kapłańskie. Dręczy go sen. Pozwany przed trybunał Chrystusa zostaje oskarżony o to, że jest bardziej cycerończykiem niż chrześcijaninem.
Wraca do Rzymu. Dawny pustelnik błyskawicznie robi kościelną karierę. Zostaje najbliższym współpracownikiem papieża Damazego. Staje się duchowym kierownikiem grupy bogatych Rzymianek, co ściąga na niego wiele plotek. On sam wdaje się w ostre, satyryczne polemiki z duchowieństwem. Spodziewa się, że zostanie następcą Damazego. Papieżem zostaje jednak kto inny. Atmosfera wokół Hieronima staje się na tyle gorąca, że musi opuścić Wieczne Miasto. Po licznych przygodach dociera do Betlejem, gdzie pozostaje już do końca życia. Prowadzi życie ascety, tłumaczy i komentuje Biblię. Ale i tam, głównie z powodu niewyparzonego języka, nie omijają go trudności. Przez moment grozi mu nawet ekskomunika. Bywa nieraz przedstawiany z kamieniem, którym uderza się w piersi.
Miłością jego życia staje się Biblia. Jej ostatecznie poświęca swój talent, wykształcenie, energię. Słowo Boga, nad którym mozolnie się pochyla, ratuje go przed życiową katastrofą, której wielokrotnie jest blisko. Najważniejszym owocem jego życia jest przekład Biblii na łacinę. Część ksiąg tłumaczył z oryginału, niektóre tylko poprawiał. Jego przekład, tzw. Wulgata (z łac. rozpowszechniony), staje się na kilkanaście wieków oficjalnym tekstem Kościoła Zachodniego.
Przedziwne są drogi prowadzące do świętości. Boża łaska urabia świętych z każdego materiału. Porywczego egocentryka przemienia w pokutnika, ironicznego mówcę w cierpliwego tłumacza.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz