Myśl dnia: Kto widzi swoje grzechy, żałuje. Kto nie widzi - staje się żałosny.
Tadeusz Bartoś, z zawodu były dominikanin (bo sprawił zawód Bogu i ludziom, łamiąc najświętsze zobowiązania), zaatakował w „Newsweeku” sakrament spowiedzi. „Rodzice, domagajcie się zaprzestania zwyczaju pierwszej spowiedzi. Dzieci mają prawo do komunii bez tego okrutnego rytuału” – wzywa. „Rytuał” jest okrutny, bo dziecko musi robić rachunek sumienia, a tym sposobem „dowiaduje się od normatywnego dla niego otoczenia, że jest brudne i złe”. Wskutek tego „lęk religijny, silny i niemożliwy do opanowania, towarzyszy dorosłym już ludziom aż do starości”. Dowiadujemy się, że „pierwsza spowiedź w tak wczesnym okresie życia jest okrutną przemocą rodziców i przedstawicieli Kościoła wobec bezbronnego dziecka. Jest rodzajem wulgarnego gwałtu na psychice osoby niezdolnej do obrony”. I tak dalej. Postulat: dziecko ma przystępować do Pierwszej Komunii bez spowiedzi.
Ta publikacja zeszła się z rozpoczęciem roku szkolnego, podczas którego w szkołach odczytano list Rzecznika Praw Dziecka. „Nikt nigdy nie ma prawa Was obrażać, bić, poniżać i wykorzystywać. Macie prawo być wysłuchani w każdej sprawie, która Was dotyczy (...). To nie są żadne specjalne przywileje – to są Wasze prawa. Nikt nie może Wam ich ograniczać ani odbierać” – pisze rzecznik. I dalej: „Pragnę Was także poinformować (...), że uruchomiłem specjalny bezpłatny numer Dziecięcego Telefonu Zaufania, pod który możecie dzwonić ze swoimi problemami”. Apel pana Bartosia i orędzie rzecznika są dwoma stronami tego samego medalu, który ma przyozdobić pierś budowniczych nowego świata. Proszę zauważyć: gdy chodzi o wymagania, traktuje się dzieci jak oseski, niezdolne do oceny własnych czynów i apeluje się do ich rodziców o ochronę przed nauką zasad moralnych. Gdy natomiast mowa o przywilejach, trąbi się im o ich prawach ponad głowami rodziców, tak jakby były pełnoletnie.
Nie należy lekceważyć tych rzeczy. Pisemne frustracje pana Bartosia wskazują kierunek inżynierom społecznym. Jak wyrwać ludzi spod wpływu Chrystusa? Nie, nie będziemy burzyć kościołów jak bolszewicy. Będziemy chronić ludzi przed traumą. Postępowi psycholodzy orzekną, że wpływ nauki Kościoła na dzieci trwale uszkadza ich mózg. Resztą zajmie się ministerstwo zdrowia, ratując ich psychikę zakazem spowiadania się. To nie będzie walka ideologiczna – to będzie realizacja wskazań lekarza.
Rzecznik Praw Dziecka z kolei chce „narzucić nowe myślenie”. Sam tak powiedział na komisji senackiej, gdy domagał się – niestety skutecznie – wprowadzenia ustawy przemocowej. Może ma dobre intencje, ale co z tego? Mówienie dzieciom o ich prawach poza kontekstem władzy rodzicielskiej jest niszczeniem autorytetu rodziców i zasiewaniem wobec nich nieufności. Dzieci mają iść z problemami do mamy i taty, a nie dzwonić do obcego człowieka. Telefon zaufania może pomóc kilku dzieciom z rodzin patologicznych, ale podtykany wszystkim, zaszkodzi zdrowej większości. Już tam dziecko zapamięta, że ma haka na rodziców. Niech starzy od niego za dużo nie wymagają. Przecież jest bezgrzeszne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak