Na antykościelnej narracji można znakomicie wypłynąć na szerokie medialne wody i stać się celebrytą.
Pewien człowiek wpadł na pomysł, że będzie zbierał podpisy pod petycją do Sejmu w sprawie… zakazu spowiadania nieletnich do 16. roku życia. Mimo że sama idea brzmi kuriozalnie i ośmiesza tylko jej inicjatora, niektóre media potraktowały ją na serio i nagłośniły. „Walczysz o to, by duchowni Kościoła katolickiego nie mogli spowiadać dzieci poniżej 16. roku życia, tak?” – dziennikarz popularnego portalu z całą powagą zapytał pomysłodawcę akcji. On zaś – również z całą powagą – odpowiedział, że trzeba „opóźnić ekspozycję dzieci na treści religijne”, gdyż „spowiedź jest formą psychicznej przemocy”, „wprowadza dzieci w pejzaż demoniczny”, a w ogóle to „niedobrze, żeby dorosły mężczyzna przesłuchiwał dziecko”. Co innego, „jeśli dorosły człowiek chce się upokarzać przed księdzem i opowiadać mu, jak się dotyka w miejscach intymnych – jego/jej sprawa”. Dodam jeszcze, że inicjator akcji te „postępowe” tezy, z jego punktu widzenia efektowne, ogłosił podczas… promocji swojej książki. Nic tak nie daje dziś popularności jak narracja antykościelna. Można na niej znakomicie wypłynąć na szerokie medialne wody i stać się celebrytą. Warto też zwrócić uwagę, że w sukurs przyszła pani profesor filozofii, chętnie podchwytująca antykościelne tezy, „z oświeceniowym zadowoleniem” grzmiąc: „Uwolnijmy dzieci od spowiedzi!”. Oczywiste jest, że nie o dobro dzieci tu chodzi, tylko o epatowanie sensacją i swoimi fobiami. Bo przecież trudno uwierzyć, by wykształceni ludzie nie wiedzieli, że pojęcie dobra i zła kształtuje się u dzieci od małego albo że spowiedź to nie terapia i nie dotyczy jedynie szóstego przykazania (ono jest dopiero szóste, a oprócz niego jest dziewięć innych!). Ani że w spowiedzi nie ma żadnej „demonicznej rzeczywistości”, tylko jest Boże miłosierdzie, które wynosi człowieka ku górze, by znów mógł zacząć wszystko od nowa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Milena Kindziuk