Myśl wyrachowana: Dobrze jest wyjść na głupka. Znacznie lepiej, niż nim być.
Łeee! Prawiczek! – natrząsają się erotomani i inni moralni prowokatorzy, gdy spotkają kogoś niepodzielającego ich punktu widzenia. „Prawiczek” to jedno z tych pogardliwych określeń, które wymyślono po to, żeby ich adresatom było głupio, że są przyzwoici. Tego słowa użył też w niegdysiejszym programie Kuba Wojewódzki. Gdy zorientował się, że jego gość, dwudziestopięcioletni poseł Krzysztof Bosak, nie ma dziewczyny, zapowietrzył się. – A może ty jeszcze nigdy w życiu, Krzychu… – zawiesił głos, wykonując odpowiedni gest. No niezwykłe. Ma chłop ćwierć wieku i jeszcze się nie łajdaczył. Ha, ha, ha.
Ośmieszenie to silniejsza broń niż argument. Właściwie cała „dyskusja” nad chrześcijańskimi wartościami sprowadza się do wyszydzania stanowiska Kościoła – i to nawet gdy ono dotyczy tylko katolików. Seks tylko w sakramentalnym małżeństwie? – Ha, ha, trzymajcie mnie. Małżeństwo nierozerwalne?– Hi, hi, chyba pęknę. Antykoncepcja grzechem? – Nie, ludzie, ratujcie mnie. Kiedy się coś wydrwi, to już nie trzeba się z tym mierzyć. Nie ma potrzeby wysilania mózgu, a przeciwnik załatwiony. Tanio, łatwo i przyjemnie. Znamienne, co Benedykt XVI powiedział w Brazylii: „Trzeba powiedzieć »nie« tym mediom, które ośmieszają świętość małżeństwa oraz dziewictwo przed zawarciem małżeństwa”. Słyszeliście? „Ośmieszają”. Co ciekawe, gdy Papież użył słowa „dziewictwo”, nikt się nie śmiał. Ba! Słuchający go młodzi ludzie długo klaskali.
A jeszcze niedawno zdawało się, że już nikt tego nie kupi. Tyle dowcipów powiedziano o dziewictwie, że niejedna dziewczyna była gotowa się go pozbyć z samego wstydu przed ośmieszeniem. Bo ośmieszenie odwołuje się do ludzkiej próżności. A to bardzo skuteczne, bo mało kto na tym świecie nie boi się wyjść na głupka. Już dzieci wolą stracić zęby, niż zyskać opinię ofermy. I tu jest jedna z ważniejszych przyczyn słabości dzisiejszego chrześcijaństwa. Bo kto nie jest gotów wyjść na durnia, jest takim chrześcijaninem jak Jolanta Kwaśniewska siostrą miłosierdzia. Co znosił Jezus, jeśli nie kpiny i wyszydzanie? Pluli na Niego nawet dosłownie, policzkowali, stroili Go w szydercze fatałachy. Miał być śmieszny i – w rozumieniu oprawców – był śmieszny. Tylko nieliczni rozumieli, co się naprawdę dzieje, za to w prześmiewczym rechocie wzięły udział tłumy.
Kto twierdzi, że naśladuje Jezusa, niech się pożegna z owacjami ogółu. Wierność moralnym zasadom spowoduje, że będziemy musieli sprzeciwić się większości. Nasze słowa i czyny muszą stanąć w poprzek modzie i „postępowi”. Musimy jasno powiedzieć, że dziewictwo jest święte, że czystość przedmałżeńska jest podstawą czystego małżeństwa, że wierność jest imieniem miłości, a „miłość” bez wierności jest zdradą. Wtedy nas wykpią, wyśmieją i sponiewierają. Nazwą ciemnogrodem i bigotami. I... będą nas szanować.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak