Myśl wyrachowana: Ludzkiego życia nie da się skrócić, ale pogorszyć i owszem
W ubiegłą sobotę „Rzeczpospolita” doniosła, jak w Zurychu wygląda eutanazja. Tamtejsze stowarzyszenie „Dignitas” (godność) pomaga popełnić samobójstwo Szwajcarom i obcokrajowcom, młodym i starym, zdrowym i chorym. Truciznę dostają jak leci: nieszczęśliwie zakochane nastolatki, rodzeństwa, małżeństwa i chorzy psychicznie – indywidualnie lub grupowo. W kolejce czeka 6 tysięcy ludzi. Stowarzyszenie otwiera filię w Niemczech, bo tam też ludziom trzeba pomóc. Założyciel stowarzyszenia Ludwig Minelli, porównuje życie swoich klientów do zepsutego tostera. „Z życiem jest tak samo. Kiedy zaczyna się psuć, wyrzuć je” – mówi autorce tekstu Aleksandrze Rybińskiej.
Ależ ludzie o mentalności pana Minelli musieli nienawidzić Jana Pawła II w ostatnich latach jego życia. Przecież to było życie popsute. Najbardziej popsute w dziejach papiestwa, bo nawet jeśli poprzednicy chorowali, nie było środków przekazu, które by to pokazały. Ileż szyderstw wylewało się pod adresem takiego papieża. Karykatury i kukły zniedołężniałego starca w białej sutannie nie schodziły z łamów i ekranów. Gawiedź rechotała, a elity na salonach czuły się „zakłopotane”. To było nienaturalne nawet dla post chrześcijańskiej Europy, która przynajmniej w teorii szanuje niepełnosprawnych.Skąd się to brało?
Jakąś odpowiedź na to daje zdarzenie, które po śmierci Jana Pawła II opisał jego fotograf Arturo Mari. Któregoś dnia po audiencji generalnej, gdy Papież wysiadał z samochodu, zaczęła na niego krzyczeć jakaś dziewczyna. Zdradzała oznaki opętania. Kilku rosłych mężczyzn nie dawało jej rady, a ona wpadała w coraz większą furię. Tocząc ciemnozieloną ślinę, wrzeszczała potwornym głosem: „Jesteś chory, staruchu, jesteś pokręcony!”. Papież podszedł do niej i zrobił znak krzyża. Zaczął się modlić po łacinie, a głos dziewczyny słabł i słabł, aż przeszedł prawie w skargę: „Przecież wiesz, że wobec ciebie ja nic nie mogę. Jesteś zbyt mocny, zbyt mocny”. Wreszcie nieludzki krzyk – i dziewczyna zamilkła. Spojrzała na Papieża łagodnym wzrokiem, jakby obudzona po długim śnie.
Zauważyli Państwo? To są te słowa: „Jesteś chory, staruchu, jesteś pokręcony”. To diabeł ludzi tak urządza, a potem czyni z tego zarzut i każe „coś z tym zrobić”. Podobnych lub nawet identycznych sformułowań używali prześmiewcy całego świata, wśród nich nasz rodzimy Jerzy Urban. Wydawałoby się, że tak inteligentni ludzie powinni dyskutować z poglądami, które im się nie podobają. A oni tu o wyglądzie, wieku i o stanie zdrowia. Co to za argumenty?
Ale też nie o argumenty chodziło, bo to nie była dyskusja. To był krzyk – ten sam, który słyszał Jezus na Golgocie: „Zejdź z krzyża!”. Ostatnia z pokus, na jakie są narażeni ludzie u kresu cierpienia. Słyszą: „Masz wybór. Skróć sobie mękę”. Dziś pokusa stała się silniejsza, bo uzbrojona w „pomocną dłoń” z ampułką.
Gdyby Jezus posłuchał tej pokusy, mógłby zejść z krzyża. On jeden mógłby. Ale wtedy my byśmy na tym krzyżu na zawsze zawiśli. I nie byłoby zmartwychwstania.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak