Blisko 18 lat temu z utęsknieniem czekaliśmy z mężem na narodziny naszego pierworodnego dziecka. Dopiero później zrozumieliśmy, że życie nie układa się według scenariusza, który sami sobie piszemy. Wielogodzinny poród, przerażony wzrok położnej i słowa: „Czy chce pani zobaczyć dziecko?”
Rafał urodził się z obustronnym rozszczepem wargi i podniebienia. Zamiast górnej wargi miał kuleczkę uformowaną z dziąsła i fragmentu wargi. W miejscu podniebienia widniała dziura. Najpierw pojawiło się przerażenie i współczucie. Ile to dziecko będzie musiało w życiu przejść, żeby znaleźć się w punkcie wyjścia zdrowego człowieka? Po pierwszym szoku przyszedł żal i wyrzuty do Pana Boga.
Zapytałam, a raczej wykrzyczałam w duszy: „Dlaczego ja?! Dlaczego kobiety z rodzin patologicznych rodzą zdrowe dzieci, a ja, która dbałam o siebie od pierwszych tygodni ciąży, zostałam obarczona takim ciężarem?”. Dopiero z czasem zrozumiałam, że nie był to ciężar, ale największy dar, jaki mogłam otrzymać.
Uciążliwa rehabilitacja, comiesięczne wizyty u specjalistów, siedem operacji… Rafał całym swoim życiem pokazuje, jak można dźwigać krzyż, znosząc cierpienie i ból, złośliwość ludzi, raniące słowa i gesty. Jak można przy tym kochać i dojrzeć drugiego człowieka obok. W ubiegłym roku na Dzień Matki otrzymałam od mojego 17-letniego syna w prezencie wiersz. Już nie pytam „dlaczego?”, tylko z całego serca dziękuję Panu Bogu, że mnie tak hojnie obdarował.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Anna Wójcik