Z zainteresowaniem przeczytałem relację o opętaniu młodej kobiety (GN 18/08). W związku z tym nurtuje mnie pewien problem. Chrzest gładzi nie tylko grzech pierworodny, ale i wszystkie inne, jeżeli sakrament przyjmuje człowiek dorosły. W opisanym przypadku nastąpiło „dziedziczenie” opętania. A więc sakrament chrztu nie zgładził łączności z szatanem?
Od redakcji:
To prawda, że chrzest gładzi wszystkie grzechy. Ale opętanie nie jest grzechem. Gdyby tak było, to opętana nie mogłaby przystępować do Komunii świętej, tymczasem to właśnie był najważniejszy „lek”, jaki „przepisał” jej egzorcysta. Grzechami są natomiast czyny, które mogą prowadzić do opętania, np. zawarcie paktu z diabłem czy zajmowanie się magią. Opętanie jest cierpieniem, opresją. To przygniatanie człowieka złem. To działanie Złego w celu pozbawienia człowieka pewnych dóbr: wolności, możliwości kierowania swoimi relacjami z innymi ludźmi i samym sobą.
Czy cierpienie można dziedziczyć? Tak, można. Np. dzieci w Etiopii czy Sudanie w jakimś sensie dziedziczą cierpienie, spowodowane głodem dotykającym ich rodziców. Być może jeszcze lepszym przykładem jest tu dziedziczenie chorób. Doświadczenie uczy, że podobnie może być z opętaniem.
Objawy opętania nie świadczą o mocy, ale o słabości demonów. Bo dopóki złe duchy działają w ukryciu, ich możliwości szkodzenia są większe. Zdemaskowanie zła jest początkiem jego klęski. Dotyczy to nie tylko przypadków opętań. Każdy, kto prowadzi chrześcijańskie życie duchowe, wie, jak błogosławionym przełomem w życiu wewnętrznym jest nazwanie popełnionego zła złem.
Ps. Odpowiedź przygotowałem w porozumieniu z egzorcystą archidiecezji katowickiej ks. Michałem Wolińskim.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marian Szczepanowicz