W liście pana J. Świerczewskiego (GN 12/2008) poruszyły mnie słowa, z których można było wywnioskować, że tylko około 6 tys. Polaków upamiętnionych drzewkami w Yad Vashem udzielało pomocy Żydom, a reszta społeczeństwa nie ma powodów do dumy, bo była albo obojętna, albo była antysemicka.
Moja matka na pewno nie miała poczucia dumy, tylko kierowało nią zwykłe, ludzkie współczucie, kiedy dawała stukającej do naszych drzwi Żydówce kawałek chleba czy talerz zupy. Kobieta ta miała już torbę napełnioną, czyli nie tylko od nas otrzymywała wsparcie.
Trzeba pamiętać, że za kawałek chleba podany komuś narodowości żydowskiej groziła śmierć. Ludzie w wielu wypadkach się bali. To nie była zwykła obojętność, to był strach. Trzeba to przeżyć, żeby w pełni zrozumieć. O tych ciężkich czasach trzeba mówić, ale całą prawdę
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maria Tarn